Spędziłam weekend, w niezwykle wyborowym towarzystwie. W najlepszym, można powiedzieć, że ze swoją drugą żeńską połówką, ona właśnie zmobilizowała mnie do tego, aby napisać to co od dawna tliło się i dojrzewało w mojej głowie. Napisać o nas. O kobietach.
Jesteśmy zagadką, to pewne. Jesteśmy tak popieprzone, jak mówią te wszystkie internetowe memy. Zazwyczaj wiemy czego chcemy od życia, i od świata. Czego chcemy od mężczyzny, niekoniecznie, lub przynajmniej tak się wam wydaje. Jesteśmy emocjonalnymi bombami, zapalamy się czasem od jednego malutkiego słowa, przejmujemy się nie rzadko najbardziej banalnymi rzeczami, i potrafimy zionąć ogniem niczym smok wawelski. Próbujemy z tym walczyć, staramy się być oazą spokoju, ale w głowie nam wiruje, analizujemy wszystko dziesięć tysięcy razy i w efekcie znów - wielki wybuch.
Dlaczego? Ostatnio dochodzę do wniosku, że to przede wszystkim dlatego, że chcemy być perfekcjonistkami w stosunkach międzyludzkich. Chcemy być idealne, najlepsze dla dzieci, dla męża, dla samej siebie, dla przyjaciół. A później nagle, dostajemy obuchem w głowę i okazuje się że: IDEAŁÓW NIE MA! No i histeria. Mądre kobiety, które znam, nie wymagają bycia idealnym od nikogo na kim im zależy, przyjmują świat i innych takimi jakimi są, starają się zamieniać wady w zalety, zdają sobie sprawę z tego, że jesteśmy tylko ludźmi, ale i tak SAME OD SIEBIE wymagają bycia właśnie tym ideałem, i to jest niezdrowe. Tylko cholera, która z nas się do tego przyzna? Albo lepiej, która z nas w ogóle zdaje sobie z tego sprawę?
Olewania spraw na które nie mamy wpływu, pozbycia się zbędnej analizy która zazwyczaj nie prowadzi nas do niczego innego jak tylko do kolejnej nieprzespanej nocy, prostoty w myśleniu ( wydźwięk pozytywny) tego powinnyśmy się choć w niewielkiej mierze uczyć od mężczyzn. Za to ich uwielbiam, a siebie nienawidzę.
Jesteśmy silne. Jesteśmy najsilniejszymi istotami na ziemi. I wiem, że to mężczyźni wnoszą nam bagaże po schodach, noszą zakupy i robią tysiąc innych prac, wymagających fizycznej siły. I niech tak zostanie. Ale niestety, nie o takiej mężności mówie. Psychicznie potrafimy znieść wiele, bardzo wiele. Bez popadania w nałogi, chowania głowy w piasek, ucieczki od odpowiedzialności. Najpierw będziemy ryczeć całą noc, później staniemy przed lustrem, uniesiemy wysoko głowę i wstaniemy z kolan. Moim zdaniem, dla kobiety, nie ma muru nie do przebicia, nie ma problemu nie do pokonania, i prawda mamy swoje małe końce świata, ale jesteśmy największymi fajterkami, gdy gra toczy się o najważniejsze stawki o nas, o rodzinę, o przyjaciół. I życie może nas kopać, ile będzie mu się podobało, ostatkiem sił, wymierzymy decydujący cios, i zmienimy bieg wydarzeń.
Przesadzamy z altruizmem. Poświęcenie dla innych, kosztem naszego własnego, jest dla nas jak chleb powszedni. Oczywiście nie zawsze, ale w większości przypadków. Nie mówie, o poświęcaniu kariery, na rzecz dzieci, czy rozwoju zawodowego męża, albo tym podobnych rzeczy, tutaj doszło już do zmian. Ale jednak wciąż mamy problem z walką o swoje interesy, o swoje dobro. Apogeum naszego zadowolenia to zadowolenie innych, a hasło całego świata i tak nie uszczęśliwisz, dla kobiet nie ma żadnego znaczenia, bo potrafimy bardzo zgrabnie zamienić go w całym światem, są Ci których mogę uszczęśliwić.
Szukamy dziury w całym. Często nic nie jest dla nas tylko białe, albo tylko czarne. Zawsze szukamy przyczyn, skutków, rozwiązań. Wciąż uprawiamy coś w stylu boksu z własnymi myślami, i możecie mi teraz powiedzieć, że jesteście proste jak budowa cepa, ale ja i tak w to nie uwierzę. Gdyby tak było, nie komplikowałybyśmy z taką jak uważają panowie, premedytacją męskiego światka J
Buzia nam się nie zamyka. Chyba, że robimy to o czym właśnie mogła by pomyśleć cała męska populacja, albo gdy śpimy. Ogólnie jednak rzecz mówiąc, nie zamyka się nam, nieraz nawet gdy jemy. Kochamy pleść trzy po trzy, albo rozmawiać o rzeczach ważnych. Uważamy, że rozmowa, potrafi załagodzić każdy konflikt, nie potrafimy czasem trzymać języka za zębami, kiedy panowie mają już serdecznie dość kłótni, i marzą tylko o wyjściu z domu i pójściu do kumpli, z którymi w spokoju i ciszy, bez zbędnego gadania, będzie można wypić piwo. My też chcemy wyjść i wypić wino z przyjaciółkami, ale najpierw, musimy z Tobą porozmawiać, a później wyjść i porozmawiać o tym o czym rozmawiałyśmy z Tobą, z innymi kobietami.
Lubie mężczyzn. Za wiele rzeczy. Powiedzmy sobie szczerze, że na Wenusie, mieszkać sobie nie wyborażam. Proste rozwiązywanie sprawy, o wiele bardziej luzackie podejście do życia, dystans do siebie i innych, i to że gdy coś im nie pasuje w przyjacielu, mówią to wprost, dadzą sobie po przysłowiowej mordzie, pośmeją się z siebie i wrócą do normalnych kontaktów, jak gdyby nigdy nic. I wiele innych rzeczy. Kobiety tego nie potrafią, ale wiecie co?
Thank God Im a Woman.
Moim największym wzorem do naśladowania, jest moja mama. Patrzę na nią i jestem dumna z tego, że jestem kobietą, że ona jest moją matką. Patrzę na nią i mam tylko jedno życzenie, być w przyszłości, choć w połowie tak wspaniałą osobą jak ona. Człowiekiem, matką, przyjaciółką i kobietą.
Dla moich kobiet.
Inni zdjęcia: Prawie Palenica. ezekh114Na tyłach. ezekh114... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24