Czy wróciłam?
Sama nie wiem, czy można to nazwać "powrotem".
Czy na długo?
Tego tak naprawdę nie wie nikt, nawet ja.
Po prostu... Wróciła ochota pisania. Wygrzebuję stare śmieci. Nie wiem, czy jest w tym jakiś sens. Widocznie tak, skoro tu jestem.
Bo to już chyba rok zleciał. Trochę się pozmieniało, w końcu trudno, żeby czas stał w miejscu, prawda?
Teraz już nie studniówka, nie matura, nie wakacje i nie znowu szkoła. Chociaż.. to ostatnie pewnie tak, ale na pewno już nie liceum.
Nie wiem, czy będę na tyle szalona, żeby znowu dodawać swoje zdjęcia. Coś się wykombinuje
Co u mnie? Raz z wiatrem, raz pod wiatr. Jak to w życiu. Wakacje, wakacje. Aż dziw, że to już dwa miesiące zleciały. Ale nie ma się co łamać. Jeszcze kolejne 3.
I kochane Góry. Moja kraina miodem płynąca...
Bo góry, to wolność!
Matura? Chyba zdana Znaczy, nie może być chyba, a na pewno. No, bo z czym ja do Warszawy pojadę?
Heh. Jak to się dzieje, że ciągnie mnie do pisania o niczym, a potem, jakoś tak mi lepiej.
Chyba nigdy nie zrozumiem siebie.
Do przeczytania.
Pozdrawiam.