ostatni mój w-end tutaj zapowiada się podobnie jak kilka ostatnich dni - na totalnym spontanie. to były tak
cudowne wakacje! najpiękniejsze w moim życiu. przerażają mnie ostatnie spotkania, środa... czy to nie dziwne,
że spotykając się z pewnymi osobami jesteśmy najszczęśliwsi na świecie, a jednocześnie odczuwamy tak ogromny
smutek na myśl o tym, że jest to być może jedno z naszych ostatnich spotkań i tak trudno będzie się rozstać...?
Szczęście zmieszane z przeszywającym bólem tak bardzo odczuwalnym w każdym mocniejszym uścisku czy
pełnym smutku spojrzeniu, które zdaje się krzyczeć - "Nie odchodź!"
ostatni tydzień. czas - start!
dobry piątkowy wieczór. dziękuję dziękuję dziękuję. ;*
jutro wieczorem odstawiamy jakąś szopkę - kolejna rozkmina, która urywa dupę. po raz enty - z kim ja się zadaję? <3