photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 7 LISTOPADA 2013

.

Długo się zastanawiałam, czy pisać tu to, co zaraz napiszę. Ale potrzebuję tego bardzo, dla siebie. Może nie pożałuję, po prostu musze wylać ten nadmiar emocji gdziekolwiek. Przeczytam to za kilka lat, utrwalę w pamięci. Bo przecież nigdy Cię nie zapomnę.

Miałam się dziś wypłakać. Marzyłam o tym, siedząc przy Tobie w szpitalu, marzyłam, by rozryczeć się na całą tę brudną salę, prosto w twarz lekarce, której nie obchodzisz. Ona ma swoje sprawy, punkt 14:00 wychodzi z pracy i wraca do męża i dzieci. Ty zostajesz i cierpisz.

Co mogę zrobić? Niczego bardziej nie chcę, jak przejąć połowę Twojego bólu. Chciałabym leżeć obok i zwijać się z bólu, a Ty mogłabyś porozmawiać, zamienić jeszcze kilka słów z nami, poznać nas... Dałaś mi w życiu tyle dobra i ciepła, tyle serca, a teraz leżysz, zasiniaczona, zbolała, umierająca, a ja muszę siedzieć obok i patrzeć na to. Bo przecież muszę do Ciebie przychodzić, musisz wiedzieć, że jestem z Tobą, że będę, do końca.

Chciałabym, żebyś mnie poznała. Chciałabym cofnąć czas chociaż o 3 tygodnie. Wiem, że nie odwrócę tego, co nieuchronnie nadchodzi, ale tyle rzeczy chciałabym się jeszcze dowiedzieć, o tyle zapytać... móc przekazać to potem swoim dzieciom, żeby wiedziały, jaka byłaś wspaniała.

Dlaczego tak się wstydziłam? Czemu całe życie wstydziłam się przed Tobą, bałam się szczerej rozmowy, myślałam, że mi nie powiesz, że zmienisz temat? Przecież nie zrobiłabyś tego, na pewno opowiedziałabyś mi tyle historii, jak wtedy, gdy w końcu się przemogłam i spytałam. Opowiadałaś mi o rzeczach, o których nie dowiem się od nikogo innego, obierałaś ziemniaki w kuchni i jeszcze nic Ci nie było. Byłaś zdrowa, uśmiechnięta, może nawet ucieszyłaś się, że spytałam. Tyle się wtedy dowiedziałam...

A teraz jest za późno. Odkładałam moment, w którym nikogo nie będzie w sali, wierzyłam w to, że wyjdziesz ze szpitala, pójdziemy na spacer i wreszcie o wszystko zapytam. W końcu to przecież mnie dotyczy, to będzie dotyczyło moich dzieci. Myślałam, że usiądziemy sobie na ławce, wezmę Cię za rękę i opowiesz mi długą historię, a potem wrócimy razem do domu i zrobisz mi budyń, i frytki, i pyzy, i wszystko.

Biorę Cię za siną rękę z połamanymi paznokciami, o które zawsze tak dbałaś. Pamiętam, jak na mnie krzyczałaś, że obryzam, chciałaś, bym miała takie ładne jak Ty. Teraz ja mam ładne, naprawdę piękne, zaczęłam je zapuszczać dla Ciebie. A Twoje są połamane i już nigdy o nie nie zadbasz. Ściskam ją tak mocno i chciałabym być znowu małą, tłuściutką dziewczynką idącą na spacer z Tobą, za rączkę, nad jeziorko.

Za wcześnie, przecież wcale nie musiało tak być. Czemu tak nagle? Czemu musisz się tak męczyć? Czemu nie mogę Ci pomóc? Ta pieprzona bezsilność, to przesiadywanie tam i patrzenie, ciągłe patrzenie... jak leżysz, zwinięta, drżąca, jęcząca, coś mówisz, ale nikt nie rozumie, co. Każdy chce Ci pomóc, choć trochę ulżyć, ale każdy nasz ruch sprawia Ci ból. Jeszcze większy...? To możliwe?

Jakie to będzie życie bez Ciebie?

A co dalej? Z Tobą? Wierzę, że to nie koniec, że jeszcze się spotkamy. Nigdy Cię nie zapomnę i zawsze będę Cię bardzo kochać. Jutro znowu przyjadę i powiem Ci to, ale Ty nie usłyszysz, nie zrozumiesz, nie będziesz wiedziała, że to ja.

Ta jesień miała być wyjątkowa: bez depresji, z Ewą Chodakowską, z pięknymi zdjęciami, wieczornymi serialami, herbatką pod kocykiem i uśmiechem mimo wszystko.

Ta jesień jest wyjątkowo koszmarna.

 

// jednak nie przyjechałam jutro. Jutro jest dziś, dziś było Twoim ostatnim dniem. Płaczę, ale cieszę się, że już nie musisz tego znosić. Myślę ciągle o tym, jak Ci teraz jest, co czujesz. Czy już nie cierpisz? Czy jesteś szczęśliwa? A może coś takiego, jak pojęcie szczęścia, przestało już istnieć dla Ciebie...?

Moje życie się zawaliło. Wszystko się teraz drastycznie zmieni, na gorsze. I bez Ciebie. Przecież zawsze byłaś, gdzie teraz będziesz? Chciałabym jeszcze raz mocno Cię przytulić, choć robiłam to już tysiące razy.

Jeszcze do niedawna myślałam, że choroba z Tobą nie wygra. Że doczekasz moich dzieci, że poznasz mojego męża. Że tyle jeszcze przed Tobą. Obiecałam Ci przecież podróż metrem i że pójdziemy na grzyby. Chciałam zrobić Ci zdjęcia. Ale wiem, rozumiem, że nie miałaś już siły walczyć. Wiem, że moje prośby ulatywały gdzieś w Twojej podświadomości, nie wiedziałaś, kto mówi i czemu mówi.

Nadejdą bolesne dni, smutne, puste. Za tydzień pożegnam Cię po raz ostatni. Nie zostawiłaś nam żadnych wskazówek, nie wiem, czy robimy dobrze. Mam nadzieję, że tak.

Zachowam w pamięci taką małą cząstkę, w której zawsze będziesz obecna. Dla mnie będziesz tam żyła na zawsze i nigdy Cię nie zapomnę. Będzie to cząstka mnie całkowicie przesycona dobrocią, miłością, nie skalana żadną krzywdą. Bo taka właśnie byłaś, dobra, kochana, z sercem dla wszystkich, zwłaszcza dla mnie. Nie wiem, dlaczego Twoje odejście wiązało się z takim bólem, za co zostałaś tak ukarana. Czemu nie mogłaś odejść z honorem? Czemu w ostatnich dniach życia musiano zabrać Ci ostatnie, co miałaś, człowieczeństwo?

Postaram się, z całych sił się postaram, wyrzucić z głowy tą chudą, niezdrowo opuchniętą, zasiniaczoną kobietę, skuloną na brudnym szpitalnym łóżku i jęczącą z bólu. Postaram się nie widzieć Twoich przymkniętych, cierpiących oczu i pokaleczonych, drżących rąk, zaciśniętych z całej siły na barierce wokół łóżka. Nie taką chciałabyś być zapamiętana, wiem.

Zapamiętam, jak pięknie umalowana, ubrana i uczesana z nieschodzącym z twarzy uśmiechem stoisz w kuchni i robisz mi budyń. Zapamiętam, jak lepiłyśmy razem pyzy, jak chodziłyśmy razem na spacery: Ty zawsze na obcasach, pięknie ubrana, pachnąca, zapamiętam, jak uczyłaś mnie malować paznokcie, jak oglądałyśmy razem Modę na Sukces, jak czytałaś mi bajki na dobranoc i śpiewałaś piosenki.

Wkrótce nadejdzie ten dzień, kiedy będzie trzeba przyjść do pustego mieszkania: wypełnionego tylko, albo i aż, masą wspomnień. Wszystkie Twoje rzeczy, dalej pachnące Tobą... ten zapach jeszcze nie wie, że nie należy już do nikogo, bo jego właścicielka odeszła na zawsze. Nigdy w życiu nie zjem już Twojego makowca, i Twojego ciasta z brzoskwiniami. Nikt nie robił takich pierogów, jak Ty. Nikt nie miał w sobie tyle ciepła i miłości.

Nie mam już siły nic tu pisać.

Komentarze

tinnnout Przykro mi, trzymaj się mała.
13/11/2013 6:05:32
~agatanowicka Uleńko bardzo mi przykro :(( trzymaj się jakoś :((
11/11/2013 21:53:55
pomaranczowapomarancz Boże, Ula...tak mi przykro :((( poryczałam się jak głupia...
10/11/2013 14:43:52
atlam bardzo ładnie ; ) !
09/11/2013 14:39:12
~483marcela O, nie wiedziałam, że masz jeszcze takiego fbl :PP
09/11/2013 14:18:17
mysighs Ula, trzymaj się..
08/11/2013 22:36:18
darkestrella współczuje... trzymaj się
08/11/2013 11:26:47

Informacje o juelej


Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Tania odzież zachodnia? ezekh114Złoty Pierścionek. ezekh114Just one shot jestersarmyDamme Carnival 2025! cherrykinn