Z codzienna monotonią wychodzę na miasto.
Widząc życie ociekające nam przez palce.
W ciągłej naszej walce.
Moje dłonie zniszczą niedoskonałości mur.
i z ich mocą pójdzie ludzi sznur.
Mam serce w swoich bitach.
Które uchroni mnie i stłumi ból życia.
Mam prawo do marzeń, zdarzeń, beztroskich chwil.
Kurwa problemy znów dotykają moich brudnych ścian życia.
Ale na te ściany użyje kolorowej farby miłości.
Chcesz jej trochę?
by Jack van Dave