na zdjęciu ja, we własnej osobie. hue hue hue.
dawno mnie tu nie było. wybaczcie, ale brakuje mi czasu nawet na oddychanie, tyle się dzieje. w szkole pełno sprawdzianów, mnóstwo zajęć popołudniami - treningi, prawko, korki, nie nadążam. wreszcie znalazła się chwila na błogie lenistwo i nic nie robienie. love it.
jutro jadę z mamą do Gdańska. uwielbiam takie dni, kiedy mama nie jest tylko mamą, ale też moją przyjaciółką. miło jest spędzić kilka chwil razem. w planach miałyśmy kino, ale niestety, nie ma nic ciekawego - naszym zdaniem :3 także dzień spędzimy w Bałtyckiej, poszukamy jakiegoś zająca i znając mnie, pewnie ogarnie się jakieś zakupki. nie mogę się opamiętać. niedawno miałam 18 urodziny, dostałam pieniądze i jeszcze sporo mi zostało, więc gdy tylko nadaży się okazja i jakiś ładny ciuszek wpadnie mi w oko - muszę go mieć! zwłaszcza, że połowa mojej szafy już mi się znudziła, a druga (dzięki Bogu!) jest na mnie za duża :3
waga wciąż koło 53 kilo, i nie mogę zjechać niżej. ale karnet na siłownię wykupiony, spalam kalorie, wylewam pot, także nie jest źle.
mimo tego, że jestem tak cholernie nieszczęśliwa, mam w sobie dzisiaj jakąś taką radość. to chyba przez Święta. nie mogę się ich doczekać i bardzo się na nie cieszę.
trzymajcie się :3
i'm mrs. 'she's too big now, she's too thin' :3