przeżyłam dzień, niczym stary żłów snułam się myślami w głowie. zasypiałam na lekcjach, byłam nie pewna tego co wiem, więc to co wiedziałam i zapomniałam. to dziwne, ale im mniej wiem tym lepiej się ostatnio czuję.
brakuje mi wakacji, ćwiczeń dzień w dzień, możliwości wyżycia się. tej zwykłej uniwersalności szczęścia wtedy, brakuje mi analizy snów i brakuje słońca o 18 padającego na moją twarz gdy dzielnie maszeruję do Rudej. mam ochotę na ciepłę kraje, zaczynam odkładać pieniądze, obiecałam sobie, że w tym miesiącu oddam długi i koniec, tak właśnie zrobię, muszę rozliczyć się z przeszłością, liczyć z przyszłością.
w końcu spotkam się z Asią, moim promykiem nadzieii w jesiennej samotności.