Już w pół do ósmej Dzwoni od rana Od momentu, gdy się z nim rozstałam Paść na kolana chce Nie może zasnąć I zawsze się wkurza, gdy rzucam słuchawką Potrzyma za rękę jak prawdziwy mężczyzna Jego dłonie sprawiają, że mam dreszcze Chcę być jego żoną chcę by jego dziwką
Jego zapach do gorączki rozgrzewa Wiem, że to jest ten styl Wiem, że to jest ten uśmiech, Który sprawia, że mówię ' nie odpuszczę ' Jest w pół do ósmej następnego dnia rano, Lecz nie pytaj mnie jeszcze jak sie spało Tracę tożsamość
Inna dziewczyna obok niego sprawia, że dostaję szału To jak biała gorączka I zaczynam się gubić Nie odbiera telefonów Czasem po za zasięgiem, Ale wiem, że to tylko po to bym myślała o nim częściej Więc udaję pretensje, płaczę, krzyczę Chociaż wiem, że ma mój numer jako pierwszy na liście Tylko ja sypiam w jego ramionach To dla niego zostałam stworzona Tylko mnie nazywa ' kochaniem ' Moje paznokcie na jego plecach I to ja będę matką jego dziecka