Chcę podsumować rok 2017. Wiem, że wielu ludzi to robi chwilę przed ostatnim dniem Grudnia, ja postanowiłam napisać to już teraz. Wene miałam już kilka dni temu, ale chciałam się wstrzymać, poczekać do dnia kiedy nazajutrz nie będę musiała się martwić tym, że późno wstałam.
A więc... to był długi i ciężki rok, pełen zmian i przemyśleń. Wiele się nauczyłam, poznalam trochę siebie.
Początek roku zaczął się od zmiany pracy. Była to dobra decyzja, przynajmniej tak mi się wydawało. Szybko okazało się, że jednak to nie jest to co mnie satysfakcjonuje. W zamian za to bardzo długo i systematycznie pracowałam nad sobą i swoją figurą. Pod tym względem byłam zadowolona bardzo. Byłam zdeterminowana, poświęcałam każdą wolną chwilę na trening czy rozwój osobisty. Nie miałam czasu na 'pierdoły'. Nie myślałam o niczym innym tylko o swoim szczęściu, o tym co mnie dobrego spotyka, o tym co mam i jaka jestem z tego dumna i wdzięczna. W końcu nadszedł czas, kiedy poznałam nieodpowiednie osoby. Te znajomości nie trwały długo, ale mimo wszystko bardzo tego żałuję. Za bardzo wpłynęło to na moją psychikę, pamiętam, że wtedy nie czułam się najlepiej... Kiedy w końcu odważyłam się odciąć od toksycznego otoczenia, poczułam, że wszystko wraca do normy, że znowu zaczynam żyć i moja motywacja powracała stopniowo.
W kwietniu skończyłam 21 lat. Szykowały się znowu zmiany, mianowicie... szukałam pracy. W międzyczasie byłam na spotkaniu autorskim moich największych fitnesowych inspiracji - FIT LOVERS!
Zawarłam nowe znajomości. Wszystko wydawało się takie piękne. Myślałam poważniej o tym wszystkim.
Trochę pozwiedzalam, byłam 2 razy w Krakowie, później w Ogrodzieńcu, jeździłam na motywacyjne szkolenia, a nawet raz udało mi się być na weselu. Nie nudziłam się. Podjęłam pracę u znajomej w firmie, żeby zarobić trochę na wakacje i przede wszystkim poprawić sobie byt. Praca niestety była męcząca, monotonna.. i niestety nie była stała, ale za to poznałam kilka wspaniałych osób, z którymi utrzymuje kontakt do dzisiejszego dnia!
Pojawiły się problemy zdrowotne, ale za to wróciła motywacja do treningów i rozwoju osobistego. Wakacje spędziłam w gronie bliskich mi osób. Ciągle uczylam się czegoś nowego o sobie. Zaskakiwało mnie czasem to, jaka jestem odmienna od moich równieśników. Ale wcale mi to nie przeszkadzało. Po raz kolejny pojawiłam się na spotkaniu FitLovers'ów, poznałam osobiście Anne Karcz... Dobrze to wspominam.
Nowe znajomości pozwoliły mi zawrzeć kolejne fajne znajomości, a jedną z takich osób jest aktualnie moja kierowniczka zmiany. Gdyby nie to, że trafiłam do całkiem fajnego towarzystwa - nie zmieniłabym pracy, po raz kolejny :D wiem jak to brzmi ale uwierzcie... ciężko pracuje się tam, gdzie chodzisz z przymusu.
We wrześniu byłam na wakacjach za granicą. Pierwszy raz! Pamiętam jaka byłam podekscytowana. Nie dość, że pierwszy raz byłam na wakacjach za granicą to jeszcze dodatkowo pierwszy raz leciałam samolotem. Ten wyjazd natomiast dał mi dużo do zrozumienia. Poznałam swoje oczekiwania wobec innych. Wtedy najwięcej dowiedziałam się o sobie. To był przełomowy moment.
Nazywam go tak, ponieważ pamiętam, że wtedy podejmowałam decyzje zgodne ze mną. Nie ważne jak bardzo zależało mi na czymś/na kimś, nie ważne jakie wtedy towarzyszyły mi uczucia - liczyłam się ja i to z czym się zgadzam. To co akceptuje, to co jest ważne dla mnie. Może ktoś mi zarzuci egoizm, ale jeśli jest coś z czym czujesz się niekomfortowo - to czy bez względu na wszystko, będziesz działał dalej wbrew sobie? Nie wydaje mi się. Życie kreujemy według swoich upodobań i poglądów. To Ty wybierasz sobie otoczenie i tworzysz życie takie jakie chcesz, aby było.
Był to trudny dla mnie czas, ponieważ musiałam walczyć z uczuciami, z myślami, wybierać to co jest dla mnie istotne i podejmować decyzje, które mają wpływ na moją przyszłość. Potrzebowałam wsparcia, zrozumienia, szacunku, rozmowy... To bardzo osobiste, dlatego zakończę ten wątek jednym stwierdzeniem: Jeśli otaczasz się osobami, które Cię kochają ale nie otrzymujesz (albo nie czujesz, że to dostajesz) tego co napisałam 2 linijki wyżej - zrozum, że później nie nadejdzie nagle cud i wszystko się zmieni.
Pamiętajcie, dbajcie o siebie.
A propo dbania o siebie... Po tym wyjeździe bardzo się zaniedbałam. Przestałam zdrowo jeść, przestałam ćwiczyć, rozwijać się. Stanęłam w miejscu... ale powoli wracam do "żywych" :)
W październiku podjęłam pracę w Grycanie. Spadła mi z nieba! To było to czego szukałam długi czas. Dobre zarobki, satysfakcja, możliwość rozwoju. W końcu jestem zadowolona z tego co robię.
Ta końcówka roku dała mi chyba najwięcej. Wiem, że powinnam podejmować decyzje zgodne ze mną. Wiem, że powinnam słuchać siebie. Nie żyć w świecie iluzji, w świecie chwilowej euforii. Nie godzić się na coś, co sprawia że czujemy się źle.
Do takich i jeszcze zupełnie innych wniosków doszłam poprzez doświadczenia jakie miałam w tym roku. Ale był to całkiem... interesujący rok. Dużo zwiedzałam, zakupiłam wartościowe książki, zmieniłam pracę kilka razy, byłam na motywujących i inspirujących wykładach/spotkaniach, zawierałam nowe znajomości i kończyłam toksyczne. Każda nowo poznana osoba czegoś mnie nauczyła. Od każdej nowo poznanej osoby mogłam się czegoś nauczyć o sobie i wyciągnąć wnioski.
Poznałam lepiej siebie i swoje oczekiwania wobec innych. Zrozumiałam jedną rzecz, która... nie do końca może mi pomóc w zawieraniu nowych znajomości.
Serce czy rozum? :)
Godzina 02:04. Jak za dawnych lat.
Jak najdą mnie kolejne refleksje, na pewno zostawię tutaj po nich ślad.
Dobrej nocy!