Uśmiechnęłam się do siebie, patrząc na nasze zdjęcie. Nasze jedyne wspólne zdjęcie. Powstało rok temu. Kiedy po raz pierwszy się spotkałyśmy. Ja i moja przyjaciółka Inez. Po moim policzku spłynęła łza. Nie chciałam, aby to wszystko właśnie tak się potoczyło. Zawsze planowałyśmy wspólną przyszłość, mieszkałyśmy w drugich końcach kraju i odkąd się znałyśmy, chciałyśmy razem studiować. Spędzić ze sobą czas, którego nie mogłyśmy spędzić jako nastolatki. Ale co działo się teraz? Teraz wszystko się posypało. Wykruszyło. Nić która nas wiązała pękała i obie czułyśmy, że niedługo nie będzie można jej związać na nowo. A przecież prawdziwa przyjaźń nie mija. Nawet jeśli dzieli ją ponad 600 km. Moje rozmyślenia przerwała wibracja telefonu. Sięgnęłam niechętnie po komórkę i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Słucham?- zapytała cicho, pociągając nosem i ocierając wciąż tkwiącą na policzku łzę.
- Emi, znów płaczesz? Znowu przeze mnie, prawda? Przepraszam - powiedziała Inez głosem wypranym z emocji. Czułam, że nawet nasz stosunek wobec siebie się zmienił. W naszych rozmowach, zarówno pisanych jak i mówionych nie było żadnych uczuć. Wyczuwałam tylko lodowatą i raniącą obojętność z jej strony.
- Nie. Przestań się obwiniać. To nie twoja wina! To my. My obie. Zmieniłyśmy się. Już za późno, aby to naprawić. A ja nie chcę tego kończyć. Nie chcę od tak kreślić tych lat, które są między nami. Są dla mnie zbyt cenne. In... Ja Cię kocham. Nie wyobrażam sobie tego, że będzie dzień kiedy będziemy Ciebie brakowało. Kiedy nie będę mogła do Ciebie zadzwonić. Ja nie chce.
- Hm.. Emm.. Ja dzwoniłam.. Chciałam.. Chciałam Ci coś powiedzieć. Szybko i krótko. To... Nie ma sensu tego ratować. Nie ma sensu o to walczyć. Między nami.. Już koniec. Widać to nie była przyjaźń.. Przepraszam.
- Inez! - krzyknęłam bezgłośnie, ale jedyne co usłyszałam to sygnał urwanej rozmowy.
Wstałam i puściłam telefon na podłogę. Wybiegłam do łazienki, a gdy byłam już w środku, zamknęłam drzwi. Otworzyłam apteczkę i wyjęłam z niej tabletki nasenne. Nie chciałam się zabić. Chciałam w końcu przespać noc. Nie budzić się i wypocząć. Ostatni tydzień był koszmarem. Należał mi się odpoczynek. Wyjęłam z opakowania dwie pigułki i połknęłam je w drodze do pokoju. Gdy do niego doszłam, położyłam się i zamknęłam oczy. Delikatnie okryłam się kocem. Chciałam zasnąć. I tak się stało. Moją ostatnią myślą były słowa: Mam nadzieję, że to złudzenie. Że damy radę to naprawić.