Gdyby wszystko miało sens,
to już nic nie miałoby sensu.
"Stała w oknie i spoglądała na ciemne niebo, zastanawiając się jak dalej się wszystko ułoży.
Nic sie nie uda. Przecież nigdy się nie udaje. Życie nią gardzi a jej marna egzystencja nie cieszy nawet jej samej. Mimo, że miała bliskich sobie ludzi, czuła się samotna. Czuła pustkę, której nie potrafiła zapełnić niczym.. Niczym czym znała. Była to szczupła blondynka o niesamowicie smutnym spojżeniu. Każdy wiedział, że coś z nią jest nie tak, każdy to czuł, jednak nikt nie potrafił powiedzieć co dokładnie.
Każdego ranka budziła się z okropnym bólem żoładka i mdłościami. W głowie dudniły jej coraz to nowe myśli stawiające pod znakiem zapytania jej życie. Czy miała depresję? Być może miała, nie chciała się jednak o tym przekonać. Sam fakt, że nie potrafi ułożyć swojego życia tak jak by chciała dobijał ją do tego stopnia, że nie miała ochoty się tym z kimś dzielić.A już naprewno nie z jakimś tam psyhologiem. Kochała kogoś. Była o tym przekonana jednak nic nie mogłobyć tak jak być powinno. To wszystko było zbyt skomplikowane. Zbyt smutne by zaraz na wstępie o tym mówić. Tkwiła w oknie godzinę niczym woskowa kukła którą nie rusza ani wiatr ani zimno, ani nawet ludzie, którzy przechodząc ulicą raz po raz na nią spoglądali, zastanawiając się kim jest ta dziwna kobieta. Tak... Sophie była już kobietą, młodą piękną kobietą poszukującą celu swojego życia. W prawdzie wiedziała co chce zrobić. Czuła, że to jest to czego szuka. Jednak tchórzyła. A wystarczyłoby podjąć jedną decyzję, która zmieniłaby całe jej dotychczasowe życie.
W tym aspekcie była jeszcze małą dziewczynką bojącą się sprzeciwu rodziców. Bojącą się wyjawić swoje prawdziwe myśli. Bała się ich dezaprobaty, odrzucenia, poczucia, że wszystkich zawiodła. To sprawiało, że jeszcze bardziej źle sie czuła. Wszystko tłumiła w sobie. Swoją wściekłość, smutkek, żal. To wszystko pogłębiało jeszcze bardziej poczucie, że nie jest w tym miejscu gdzie powinna być. W oczach objektywnego obserwatora nie miała źle, każdy chciałby być na jej miejscu. Studia, kochająca rodzina, mieszkanie, o nic nie musiała się troszczyć. Nic jednak nie potrafiło jej cieszyć tak jak powinno. Sophie westchnęła. zamknęła okno, usiadła na łóżku i schowała twarz w swych malutkich dłoniach. Po policzkach popłyneły ciepłe łzy. -Tak dalej być nie może!- przysięgła sobie. - Naprawie moje, życie. Przestanę się dusić w roli, którą gram już od tak dawna! - tak myślała, jednak nadal czuła dzwiny niepokuj w żołądku. i ten smutek, ogromny, przytłaczający ją smutek. "