Tylu ludzi przewinęło się przez moje życie. Take wielu przyjaciół, tak wielu wrogów, tak wielu znajomych, a mało który zrozumiał czym była przyjaźń, bliskość, znajomość.
Sam idealny nie byłem, sam popełniałem ogrom błędów, których już nie popełnię, tylko dlatego że patrzę też na siebie, na to, co ja robię źle, ale nie każdy potrafi i to zrozumieć. Zrozumie ten, kto sam był w podobnych sytuacjach. Ale o jakiej sytuacji mowa? raczej o jakich sytuacjach...
Potrafiłem ukryć prawdę by nie zranić, kłamałem dla dobra innych, odwracałem kota ogonem - inaczej fałszywie przedstawiałem realia moim okiem i w moim rozumowaniu. Kiedyś myślałem, że robię same dobre rzeczy, ale tak nie było. Wszystko się zmieniło już półtora roku temu. Zacząłem prawić prawdę, nawet tą najgorszą, bolesną. Nie jest mi przykro już, że ludzie którzy oczekiwali prawdy, nagle nie potrafią stanąć twarzą w twarz ze szczerością. Prawda a szczerość - fakt spora różnica, ale wiadomo o co mi chodzi.
W moim rozumieniu pojęcie "prawda" nie staje się prawdą ogólną, bo nie można własnych przekonań uznać za prawdę, ale za nasze spostrzeżenie. Spostrzeżenie staje się prawdą w momencie, gdy jest ona zgoda z rzeczywistością, ale trudno o nią gdyż jest mylona ze stawianymi przez nas hipotezami.
Ogólną prawdą jest, że Słońce jest gorętsze od Ziemi, jest prawdą, że biurko, przy którym piszę, jest zrobione z drewna. Nie są to hipotezy oczekujące falsyfikacji; nie są to tymczasowe przybliżenia do wiecznie umykającej prawdy; nie są to żadne lokalne prawdy, którym można zaprzeczyć w innej kulturze. I to samo można powiedzieć o wielu prawdach naukowych, także kiedy nie możemy ich zobaczyć na własne oczy". Dajemy wyraz osobistej wierze, wierze w to, co poczuliśmy bądź zobaczyliśmy.
Następnym razem, kiedy ktoś ci mówi, że masz w coś uwierzyć, dlaczego go nie spytać: "A jakie istnieją na to dowody?", tak jak choćby wysłuchać drugiej strony, może warto się bardziej doinformować lub po prostu ominąć temat. A jeśli nie potrafi ci dać dobrej odpowiedzi, mam nadzieję, że bardzo starannie to przemyślisz, zanim uwierzysz choćby w jedno słowo.
Tak oto "prawdę" można przeistaczać, podając nawet dobre czy bardzo dobre argumenty. Nie trzeba kłamać, by przeistoczyć prawdę. Wszystko można odebrać na kilka sposobów, tak jak ja zazwyczaj z przyjaciółką określamy - "drugie dno".
Jeżeli coś ma "dwa dna" to każdy potrafi odebrać nawet najgorszą "prawdę" w idealny sposób, tak by nie uraziło, a jednak dało do zrozumienia w odpowiedni sposób.
Co do szczerości, ludzie głoszą jak w kościele, że szczerość to u nich podstawa - gówno prawda. Rzadko kto oczekuje szczerości, a jak już ją dostają to 90% ludzi stojący przy tym: obraża się, uznaje to za mydlenie oczu, za kłamstwo, bądź za bolesny cios w czuły punkt, do którego często im się jest trudno przyznać, co dopiero przed samym sobą.
Jestem szczerą i prawdomówną osobą, ale nigdy już moje słowa nie będą nadużywane, nie będą kierowane do ludzi z nienawiści, z chęci wyrządzenia krzywdy. Szczerość to szczerość, a ja ją kocham, bo wiem z kim mam do czynienia i szacunek dla tych, którzy nie boją się o tym mówić, o tym co myślą, tak jak ja. Żeby tylko jeszcze potrafili ująć to w delikatny sposób, bądź kierująć się tym, o czym pisałem, "dwa dna".
Dobra ale to takie moje rozmyślenia, które czasem sobie mogę przeczytać.
Dzisiaj spędziłem cały dzień na siłowni z przyjaciółką i moim chłopakiem. Na początku dnia było okropnie. Nie dość, że budziło mnie trzaskanie okien, bo oczywiście pootwierane, gdyż za oknem upał, to jeszcze listonosz, szczekanie psa czy domowy i komórka. Litości, chcę się wyspać ;p
Uczę się cierpliwości. Najlepszym wyjściem jest chyba uciszenie się. Oni sobie gadali, a ja szedłem przodem, nie odpowiadałem. Starałem się myśleć o wszystkim innym, tylko nie o tym, co doprowadziło mnie do tak zwanego "wkurwa".
W ciągu godziny potrafiły mnie wkurzyć 3 bądź 4 istotne kwestie. Nie będę ich wymieniał. Ale dałem radę.
Wchodząc na siłownię przywitała nas "ekspedientka", oprowadziła nas, pokazała co, gdzie i jak.
Poprawiła mi humor swoim optymizmem - zaraziła mnie nim hah. No a najlepiej przenieść swoje nerwy na siłowni, pokonać je poprzez ćwiczenia, poprzez robienie czegoś konkretnego, a nie rozmyślając i wyżywając się na innych. To nasze nerwy. Nie warto psuć humoru innym. Tym się nie dzielmy z bliskim, z tym walczmy by było dobrze :D
Optymizm jest ważny! Pozytywne myślenie prowadzi do pozytywnych korzyści.
Życzę powodzenia maturzystom. Dobranoc