Kurwa jakie to prawdziwe!! Nie wiem co mi się dzieje ostatnio ale odwala mi. Zmieniam się do tego stopnia, że nie poznaję sama siebie. Uświadomiłam sobie, że się boję... Boję się tej dorosłości, odpowiedzialności, boję się małżeństwa/posiadania dzieci/kredytu na mieszkanie/odpowiedzialności w pracy. Po prostu boję się! A najbardziej tego, że przejdę tak po prostu przez to życie, a w wieku 60-70 lat będę miała poczucie, że żałuję. Nie cierpię tego uczucia, nigdy nie dopuszczam go do siebie i tłumaczę sobie, że nie można żałować niczego, bo wszystko przychodzi po coś. Uświadomiłam sobie natomiast, że towarzyszy mi uczucie braku w ostatnich dniach/miesiącach... Braku wolności, szczęścia. Nawet On musiał wysłuchać moich wypocin na temat beznadziejności mojego życia. Dobrnęłam nawet do momentu, w którym powiedziałam, że chciałabym się rozstać. Nie z jakiegoś konkretnego powodu, tylko po prostu żeby zobaczyć czy to wszystko co jest teraz ma sens, czy jednak każde z nas może znaleźć inny sens i szczęście. On nie dopuszcza takich zmain do siebie, a ja mam wrażenie, że im bliżej do ślubu i podjęcia poważnych decyzji, tym ja bardziej się wycofuje. Ja prdl nie ogarniam sama siebie... Może mam początki choroby psychicznej, kto wie.
Wow, od dwóch dni jem normalnie. Nawet kalorycznością dobijam do średniej dziennej, tak mi się wydaje przynajmniej. Inni zaczynają widzieć, że chudnę i nikomu się to nie podoba. Ok, to zapraszam do dożylnego dokarmiania mnie, bo przez te moje chore filozofie i pracę zapewne będę jadła jeszcze mniej.
Dzisiaj jakiś konkretny trening przede mną! A jutro może bieganie?
-----------------------------------------------------------------------------------------
Mama zawsze uczyła mnie żeby nie ufać tak na 100% ludziom, bo się na tym przejadę. Ja zawsze chciałam im ufać, bo nie można przecież na wstępie kogoś skreślać. Los chciał, że spotkałam kolejny raz na swojej drodze osobę (po wielu latach), której przestałam kiedyś ufać. I dałam kolejną szansę. Poświęciłam swoje uczucia, czas, myśli, wiele poświęciłam z nadzieją, że ten ktoś się zmienił. Trzeba było walnąć łbem o ścianę w chwili, kiedy wogóle przeszło mi przez myśl, że warto! Teraz dziesięć razy zastanowię się zanim powiem cokolwiek komukolwiek i zanim zrobię jakikolwiek krok. Zaufanie poszło do dupy, dziękuję za uwagę.