Niektóre ćwiczenia wykonuję teraz wg babeczki ze zdjęcia (Michelle Lewin). Niezłe jest to, że jak się chce to można. Jeszcze lepsze jest to, że ja swoim ciałem bardzo przypominam Lewin po prawej (tylko cycków brak :D) a skoro jej się udało tak wyglądać to może i mi się kiedyś uda?
Miesiąc mnie tu nie było... Im dłużej mnie tu nie ma, tym bardziej nie chce tu wracać. Tylko szkoda, że nie potrafię się rozstać z miejscem/z ludźmi tak łatwo. Pewnego dnia pewnie i tak do tego dojdzie.
Praktyki zakończone, pozostało 3 tygodnie do obrony teoretycznej, 2 do praktycznej. Na łóżku stos notatek, plan na dzisiaj to 30 stron to wbicia w łeb. Pewnie, że się uda :) Myślałam, że będzie gorzej ale póki co jest dobrze. Idę zgodnie z rozpisanym planem nauki. Odrzucam tylko 4 dni bo jedziemy na krótki wypad ze znajomymi, a tak to zakuwamy, zakuwamy!!
Czego nauczyła mnie ta szkoła? Ciętego języka, ale jednocześnie milczenia wtedy kiedy trzeba. No i większej pewności siebie! Co zrozumiałam? Że mam większe serce do zwierząt niż do ludzi...
Podświadomie denerwuje się już tymi egzaminami, bo ilość jedzenia zdecydowanie zmniejszyła się w codziennej diecie. Jak i ilość słodyczy o dziwo! Do tego treningi (bieganie 2-3 razy w tygodniu po 6-7km i ćwiczenia siłowe w domu) i chyba utrzymam wagę, bez żadnego szału oczywiście. Jak się obronię, to dam wam znać :*