"Czy to, co obserwujemy i czego doświadczamy jest prawdziwe?
Jaki stosunek ma nasz umysł do wiary i nauki?"
Przy próbie odpowiedzi na te pytania kłania się sokratesowe "wiem, że nic nie wiem". To, że coś widzimy nie oznacza bowiem, że to na pewno istnieje (fatamorgana, halucynacje), podobnie to, że czegoś nie widzimy nie oznacza, że tego nie ma (czarna materia, przedmiot za parawanem). Nie wiemy i nigdy się nie dowiemy jak jest naprawdę, z uwagi na ograniczoność naszego mózgu. To co widzimy, to obraz powstający w naszym mózgu, a skąd mamy pewność, że jest on prawidłowy? Pszczoły widzą inaczej, psy inaczej czy one widzą źle? Na ich potrzeby dobrze, a my dobrze na swoje potrzeby, ale nie możemy mieć pewności, że wszystko jest takie, jakie my widzimy. A świat w zakresie promieniowania np. rentgenowskiego wyglądałby zupełnie inaczej po Ziemi chodziłyby same szkielety. Więc tak naprawdę nie wiadomo jaki jest ten świat. Stąd to powiedzenie "widzę, że nic nie widzę.