Obudziłem się przy Caren. Teraz dotarło do mnie, ze po 4 miesiącach znów mam ja przy sobie. Pogładziłem jej różowe włosy, w tych też pięknie wyglądała, ale nie jest do siebie podobna tym bardziej w zielonych oczach.
Pocałowałem ją w czoło. Wstałem i poszedłem po cichu do mojego apartamentu. Chciałem właśnie wchodzić do pokoju, ale zaskoczył mnie Lou.
-Gdzie ty byłeś?-zapytał groźnie.
-U sąsiadki.-odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy.
-Całą noc?
-Tak.
-A co u Caren?-wtrącił się Liam, który przysłuchiwał się.
-Dobrze.-odpowiedziałem.
-Ale u twojej Caren, nie u tej w pokoju obok-powiedział.
-Dobrze.-zamknąłem się w pokoju. Wziąłem prysznic, przebrałem się. Wychodząc zostałem obdarzony przez nich zimnymi spojrzeniami.
Zamówiłem do pokoju mojego Słońca śniadanie. Jeszcze spała. Położyłem się obok niej i zacząłem bawić się jej włosami. Uśmiechnęła się i otworzyła oczy.
-Śnię?-zapytała.
-W takim razie śnię z tobą-pocałowałem ją w czoło-Kocham cię.
-Ja ciebie też...
-Mamy śniadanie-wskazałem na tacę na stoliku.
-Jesteś kochany...-podałem jej tost z dźemem i ciepłą kawę.-Dziękuję. Brakowało mi ciebie.
-Mi ciebie też...
Zjedliśmy.
-Idę się przebrać.-powiedziała.
-A pokażesz swoje piękne, niebieskie oczy?
-Oczywiście, ale włosy na razie zostawię. Do następnego farbowania.
-Są piękne-uśmeichnąłem się. Zrobiłą to samo i zniknęła w łazniece. Położyłem się i czekałem na nią. Wróciła do mnie po 20 minutach.
-To co robimy?
-Chyba pójdziemy cię przedstawić reszcie, bo miałem rano małą awanturę.
-O co?
-O nocowanie tu. Więc nie dziw się jak będą się na ciebie krzywo patrzeć.-przytuliłem ją.
-Obronisz mnie...-powiedziała i musnęła moje usta.
-Oczywiście-oddałem jej-Idziemy?
-Jeśli muszimy...-westchnęła.
Złapałem ją za rękę, weszliśmy do apartamentu obok. W salonie siedzieli już wszyscy przed telewizorem.
-Cześć-powiedział Zayn-Ej, to ty robiłaś mi projekt tatuażu.
-Cześć. Zgadza się...-odpowiedziała.
-Jest świetny-dodał.
Reszta patrzyła na mnie piorunującym wzrokiem, który mówił "co ty odwalasz? Masz dziewczynę!" Pociągnąłem Caren za rękę i weszliśmy do mojego pokoju.
-Nie powiemy im?-zapytała.
-Potem-pocałowałem ją-I tak pewnie zaraz ktoś tu wparuje... Obstawiam, że za 5 minut przyjdzie tu Lou.
-Ja daję poniżej 5... To jak wykorzystamy ten czas?
-Hmm... Może tak?-objąłem ją i położyłem sie na łóżko tak, że lezała na mnie.
-Podoba mi się...-pocałowała mnie. Podszedł do nas kot i zaczął się kręcić w tą i z powrotem. Zaśmialiśmy się i wróciliśmy do cieszenia sie sobą.
Po niecałych 5 minutach do pokoju wszedł Louis z pretekstem poszukiwania swojego telefonu. Spojrzał na nas dziwnie, a mnie prawie zabił wzrokiem.
-Wygrałam-szepnęła mi do ucha. Uśmiechnąłem się.
-Chyba go tu nie ma-stwierdził przyjaciel zaglądając pod łóżko i wyrzucając ciuchy z mojej szafy.
-Dzięki Lou, potem to posprzatasz-powiedziałem rzycając w niego poduszką.
-A ty sie potem wytłumaczysz...-odpowiedział.
-W sumie to już mogę. Wszyscy siedzą w pokoju?
-Noo... To czekamy...-powiedział. Caren wstała, podbiegła do niego i mocno przytuliła.
-Tęskniłam...-powiedziała.
On nie wiedział co sie dzieje. Odsunął ją od siebie.
-My się znamy?
-A pamiętasz kto wciągnął cię za nogę do basenu za bałagan? Albo jak przerwałeś mi i Harry'emu piękną chwilę i kazałeś iść spać?
-Caren?-zdiwił się.-Nie jesteś do siebie podobna... Jak się tu znalazłaś?
-Przyszłam z Harry'm. Ale jeśli chcesz to mogę ci opowiedzieć od początku... Moja mama i mój tata...
-Nie musisz mi mówić...-przerwał mi. Zaśmiała się.
-Jak dobrze, że wróciłaś! Harry w końcu się rozchmurzy!-przytulił ją mocno-Chodźcie powiedzieć reszcie!-objął moja dziewczynę i wybiegł z nią do salonu, wyszedłem z nimi.-Nie wiecie kim ona jest!-krzyknął do przyjaciół.
-Pracuje w salonie tatuażu.-powiedział Zayn.
-I mieszka obok-dodał Liam.
-I chyba nie wie, że Harry ma dziewczynę.-stwierdziła Claudia
-Dziękuję, że go pilnujesz.-uśmiechnęła się Caren-Wiedziałam, że mnie nie poznacie...
-To my się znamy?-zapytał Niall.
-Brawo blondasku!-krzyknął Lou.-Coś na pamięć i na oczy musisz brać skoro nie poznajesz własnej kuzynki!
-Caren?!-krzyknęli wszyscy oprócz Danielle.
Różowowłosa obróciła sie dookoła.
-We własnej osobie-uśmiechnęłą się.
Claudia podbiegła do niej i mocno przytuliła.
-Coś ty zrobiuła z włosami?!-zapytała.
-Potem ci wszystko opowiem...
-Jak ty się tu znalazłaś?-zapytał Niall.
-Weszłam przez te drzwi.-wskazała na drzwi wejściowe.
Wszyscy wstali i równiez ją mocno przytulili.
-Jeśli nie macie mi już do zarzucenia zdrady czy coś to pozwólcie, że sobie pójdziemy-zabrałem im Caren, wziąłem kurtkę i poslziśmy do niej by równiez się ciepło ubrała.
*OCZAMI CLAUDII*
Byłam zaskoczona i ucieszona tym, że Caren do nas wróciła. Poszłam do pokoju i poległam na łóżku. Zaraz Lou do mnie dołączył. Pocałował mnie w czoło i położył się obok. Patrzyłam w sufit a on na mnie.
-O czym myślisz?-zapytał.
-O tym, co się przed chwilą stało. To takie dziwne... Ale za razem cudowne. W końcu znów będą szczęśliwi razem.
-O tak! Już myślałem, ze dał sobie spokój i znalazł sobie nową. Na szczęście tak nie jest.
-Na szczęście. Będę musiała z nią pogadać. Zapytam ją o adres fryzjera, chba też sobie zrobię takie włosy.
-Co?!-zapytał zaskoczony.
-Nie kochałbyś mnie gdybym zmieniła kolor włosów?
-Kochałbym. Nigdy nie przestanę.
-Tylko cię tak sprawdzam-uśmeichnęłam się, spojrzałam na niego i pocałowałam go lekko-Kocham cię.
-Skoro mnie tak kochasz to może pójdziesz do sklepu i kupisz mi marchewki?-poruszył zachęcająco brwiami.
-A skoro ty mnie kochasz to może pójdziesz za mnie?
-To może skoro tak się kochamy to pójdziemy razem?
-Pasuje mi. Daj mi kilka minutek, tylko się przebiorę.
Wzięłam czarne spodnie, bluzkę w paki, sweter i poszłam się ubrać. Po kilku chwilach wróciłam do pokoju, Lou krzywo się na mnie spojrzał.
-Paski?Naprawdę?
-Tylko w Wielkiej Brytani masz na nie wyłączność.-uśmeichnęłam się i wytknęłam mu język.
-Ale ty możesz je nosić, pasują ci. Jestesmy dla siebie stworzeni.
-Idziemy ideale?
-Oczywiście.
Ubraliśmy się ciepło i wyszliśmy. Udaliśmy sie w stronę Manhattanu. Po drodze kupiliśmy dla mojego marchewkowego chłopca to pomarańczowe warzywo. Zajadał się nimi.
Nasz spacer nie obszedł się bez rozdania kilkuset autografów i zdjęć. No cóż... Taka cena sławy. Już się przyzwycziłam. Nawet mnie kilka dziewczyn poprosiło o podpis co mnie zdziwiło.
---------------------------------
Dalej jutro.
Pozdrawiam!