Kolejne zdjęcie z mojego ulubionego miejsca.
Wbrew pozorom pojawia się coraz więcej argumentów, żeby tam wrócić.
Na razie jednak... Afryka!
Tak, tak w końcu NA PEWNO będę w Afryce, a konkretnie w Hurghadzie, a jeszcze konkretniej za 3 tygodnie.
Wakacje przedłużamy na maxa i chyba dobrze nam z tym.
Za mną spotkania na Baczku, dzikie densy w klubie, bieganie w burzy, karty, więcej kart, praca, praca, praca.
Za tydzień zaczynamy walczyć o swoje, a za 1,5 miesiąca - magisterka, juhu!
Czas leci nieubłaganie, dziwne rzeczy się dzieją, wszystko się zmienia, ludzie znikają i się pojawiają.
Najbardziej szalone 3 miesiące za mną, ale ruszamy dalej.
Ahoj przygodo, cześć skurwysynie!