Witam ponownie.
Nie było mnie tutaj ostatnio. W sumie to całkiem dawno, bo jakieś 4 lata. Okazuje się, że 4 lata to naprawdę całkiem sporo czasu. Zdałam sobie z tego sprawę właśnie teraz. Pomyślałam, że życie człowieka przez taki okres czasu może zmienić się diametralnie. (nie, no skąd, przecież w tym momencie zupełnie nie pomyślałam o swoim)
Co skłoniło mnie do tego, aby wrócić? To był zdaje się impuls. Po prostu. Bywały wcześniej chwile, że przypominałam sobie o istnieniu tego photobloga, lecz nigdy wcześniej nie pomyślałam tak jak dziś: zaloguje się i napiszę.
Jednak pierwsza rzecz jaką zrobiłam, to pozbycie się znacznej większości zdjęć. Uważam, że całkowity powrót do przeszłości nie jest wskazany. Z prawie 200-stu zdjęć zostało dosłownie 6. Wynika to głównie z sentymentu do fotografii, choć niektóre notki z czystym sumieniem mogłabym napisać dziś po raz drugi. Może to teraz wyglądać trochę tak, jakbym w swoim życiu w ogóle nie posunęła się do przodu, a cofnęła 4 lata. Biorąc pod uwagę niektóre zdarzenia może tak być, lecz tylko pozornie. Mimo wszystko myślę, że pomimo dużych zmian w moim życiu, ja jako człowiek nie cofam się. W zasadzie, to dzięki tym wszystkim zmianom.
Zagłębiając się w szczególy: na drodze dorastania, z którym wiążą się dodatkowe obowiązki, konieczność wyboru i podjęcia samodzielnych decyzji związanych z przyszłością stety i niestety zabrakło miejsca i czasu na treningi 4 i wiecej razy w tygodniu. Przygodę z tańcem zakończyłam jakoś w drugiej klasie liceum. Toczyłam wtedy ze sobą wewnętrzną walkę, lecz niestety rezygnacja była nieunikniona i konieczna. Nie widzę jednak przeciwskazań, by kiedyś do tego powrócić. Tyle w temacie tańca.
Podobnie było z częścią osób w moim życiu. Niektórzy zniknęli na stałe, inni pojawiają się co jakiś czas, a jeszcze inni po prostu zostali. Czasami tak po prostu jest, że ktoś musi zniknąć, by mógł pojawić się ktoś nowy. Choć z niektórymi przypadkami nie pogodzę się nigdy. Wiem to.
Jak wszystko, to wszystko.Nadeszła chwila, by pod lupę wziąć mój związek. W zasadzie, to nie ma już żadnego związku. (kilka zdań wyżej wspominałam przecież, że wszystko się zmieniło)
Jeśli chodzi o edukację, to z powodzeniem udało mi się zakończyć liceum i otrzymać Świadectwo Dojrzałości. Nie ukrywam, że byłam i jestem z tego faktu zadowolona, ponieważ właśnie wtedy skumulowało się wszystko co najgorsze. Teraz spokojnie mogę rzec, że był to najgorszy okres mojego życia.
Jeśli chodzi o to co miałam robić po liceum to wszystkie moje plany odnośnie studiów bardzo się zmieniły. Mówiąc krótko, już nie wiedziałam co chciałabym studiować. Dostałam się na pewien kierunek, o którym myślałam: "to jest to", lecz zrezygnowałam. Byłam pewna jednego- chciałąm studiować zaocznie. Znalazłam całkiem w porządku pracę jeszcze przed rozpoczęciem semestru, więc byłam pewna, że chcę być niezależna finansowo i studiować. W tej kwestii dogadałam się oczywiście z pracodawcą, więc praca nie przeszkadza mi w studiowaniu i odwrotnie.W chwili obecnej jestem studentką 2-go roku turystyki i rekreacji. Może nie brzmi to fenomenalnie, aczkolwiek nie przeszkadza mi to. Uważam, że nawet po tak nieścisłym kierunku w przyszłości jest możliwe znalezienie dobrej pracy, wystarczy być dobrym w określonej dziedzinie i mieć głowę na karku. W chwili obecnej mam stałą pracę (na czas studiów), z uczelni mnie nie wyrzucili, bo nie mają powodów. (kolejny zaliczony semestr za mną) Z pozoru wiodę sobie szczęśliwe życie, niczego mi nie brakuje, jest fajnie. Właśnie- wszystko z pozoru.
Co do szczęścia, to myślałam sobie, że mimo wszystko jestem szczęśliwa. Rzeczywiście, myśląc kategoriami: jestem zdrowa, mam co jeść, mam przyjaciół, mam zdrową rodzinę, studiuję, pracuję, jak mam ochotę wyjechać na narty, to po prostu jadę, jak mam ochotę na krewetki, to je jem, jak chcę pójść na imprezę, to po prostu to robię. Tak naprawdę poza rzeczami, które w jakiś sposób zobowiązałam się, że zrobię, to robie co chcę, kiedy chcę i z kim chcę. Ale zastanawiając się nad tym głębiej zdałam sobie sprawę, że to nic nie warte. Po prostu nie ma to żadnego znaczenia, bo nie jestem szczęśliwym człowiekiem. Dlatego oprócz tego wszystkiego co robię, próbuję znaleźć sposób na szczęście. Jest to mój główny cel od jakiegoś czasu. Niestety nie jest to najłatwiejsza rzecz, jaką sobie wybrałam. Zdecydowanie łatwiej jest nauczyć się stać na rękach. ;) Jestem pewna jednego. Wiem co nie jest konieczne, by osiągnąc pożądany efekt.(to już chyba jakiś pozytywny czynnik) Nie potrzebuję więcej zer na koncie, Land Rovera, Jordanów, Iphone 6s, czy - 5kg. Oczywiście mieć to wszystko byłoby fajnie, ale co z tego? Co z tego, że czasem jest fajnie, że przez chwilę mogłabym poczuć sie dobrze, kupując rozmiar mniejsze Jeansy? Tak naprawdę po chwili pojawiłaby się ta myśl, która zawsze się pojawia. "NIE JESTEŚ SZCZĘŚLIWA" To całkowicie dziwnie, że ludzie mając wiele, czasami wszystko, są nieszczęśliwi tylko z jednego powodu. Ponieważ w ich życiu brakuje jednej, jedynej osoby spośród miliardów żyjących na świecie. Jest to jedyna rzecz, która spowodowała, że wróciłam tutaj i napisałam post. Może wrócę tutaj w niedalekiej przyszłości, w celu wyczerpania poruszonego tematu. Nie liczyłabym jednak, że nastąpi to za tydzień, czy miesiąc. Jest to jedna z niewielu rzeczy, które na tym etapie swojego życia potrafię jasno sprecyzować. W sumie, to nawet pojawił się niewielki uśmiech na mojej twarzy. :) Wygląda na to, że precyzowanie wychodzi mi coraz lepiej.
To całkiem dobrze wróży na przyszłość. Może kiedyś zdobędę się na odwagę, by w 100% zawalczyć o swoje szczęście. Już tak na serio. Nie zwracając uwagi na przeciwności. Postawić wszystko na jedną kartę.
Zaryzykować.
Inni użytkownicy: barbariaanpapierowemiastorafalpaczescocorabelll16l16zyxyxzemiliakowalski33lucas25mati1990balanonymous02221
Inni zdjęcia: #birthdaygirl qabi1411 akcentovaZwierzęta za kątków świata bluebird11Bolczów elmarDla mnie już czwartek patusiax395Zapraszam! thevengefuloneKolejna wylinka pamietnikpotworaKaruzela Arka Noego bluebird11Zegar kolejowy ? ezekh114Blu-tu. ezekh114