Czeeeść, Wam.
Po tak długiej nieobecności - bo przecież to przeszło miesiąc, chciałabym Wam opowiedzieć co się działo przez ten czas.
No więc... AAAA!! : ))) Wyszłam za mąż! : ))
Ach, to była piękna ceremonia! Malutki, drewniany kościółek na wsi, w otoczeniu tylko księdza (jak ja nie lubię księży, no ale cóż...), najbliższych przyjaciół - naszych świadków. Coś wspaniałego! Jestem TAKA szczęśliwa! : )))) Po uroczystości małe, skromniutkie przyjęcie, za to zabawa do białego rana. : D Resztę pozostawię dla siebie... : DD
A w drodze... Nasze Małe Ziarenko, które w pełni dojrzeje już za 8,5 miesiąca! : ))) Nie możemy się już doczekać tak, że nie macie pojęcia. : ))
Kto w to uwierzył?...
Założę się, że 50% tych, co tylko czytają tego durnego fotobloga, ale nie przebywają ze mną na codzień.
Przez ten czas zrozumiałam, że to, co robiłam było tak głupie, że mi się we łbie nie mieści. Wypisywałam tu połowę swojego życia. I na cholerę?... Nie wiem, nie potrafię sobie odpowiedzieć na to pytanie.
Ważne, że zrozumiałam i wyszłam z nałogu streszczania swojego prywatnego życia, klikając w klawiaturę.
Czy fotoblog mi w czymś pomógł?...
Hm, no może parę razy. Ale muszę przyznać, że narobiłam tym więcej szkód, niż dobrego.
Muszę także przyznać, że było to bardzo miłe, gdy ktoś pytał czemu przestałam pisać, że czeka, kiedy pojawi się w końcu coś nowego.
Ale... Przecież to normalne - telenowele wciągają, a ja głupia się cieszyłam, że ludzie to po prostu lubią czytać.
Żałosne.
W związku z tym pozwólcie, ale dalszy ciąg telenoweli będę opowiadać komu innemu.
Dla fotobloga zostanę szczęśliwą przyszłą matką oraz żoną.
Po raz ostatni napiszę więc tego typu zdania:
Tak w ogóle, to na zdjęciu czekoladowy Labrador mojej cioci. ; ) Nic innego nie znalazłam, a ten mały jest boski.
No to - cześć Wam. ; )