Włóczka 100% wełny, skręconej splotem navajo. Zastosowałam technikę pośrednią między woolen a worsted, uzyskując delikatny puszek, miejscami zręcznie wygładzony.
Długo się zastanawiałam, czy nie lepsza będzie tradycyjna 2ply, ale koszmarna cienizna by wyszła.I tak cienko przędę ;)
W tym maleńkim moteczku jest 117 metrów potrójnie skręconej pajęczynki (około 421m singla). I będą kolejne moteczki (w zimie). Spodobały mi się przejścia kolorystyczne.
Wełnę sama mieszam na gręplach, w dużej mierze jest to też moje farbowanie. Kolory domownicy określili: "takie bure to jakoś" ;) Mi przywodzą na myśl las póżnym latem. Oczywiście aparat przekłamał kolory. Tak to jest, jak się miesza wszystkie możliwe odcienie zieleni, żółtego i jeszcze kilku innych kolorów. Inspiracją do poszukiwań kolorystycznych było dążenie do kamuflażu idealnego. Pod kątem zlotowym ofc ;)
W tej chwili na gręplach wariant bardziej jesienny, z wyraźnymi akcentami żółtego, cieniem czerwieni i nutą oliwki.
Wszystko połączę w chustę/szalik. Dziergany. Nie tkany.