Zabawne, że chce się odmienić swoje życie, zacząć od nowa, próbować kolejny początek, a wszędzie się za sobą wlecze ten majdan plastikowej rozpierduchy.
Jeśli materia określa ducha, oto ja. Skończyłam Kraków, jeszcze dwa tygodnie i uwolnię się całkiem od tego pasożyta uczuć, wampira życia. Zdążyłam znienawidzić po milionkroć i polubić tylko na koniec.
Ostatkiem chęci i sił, nie wierzę w to co siedzę i myślę. 5 przedmiotów i bezwzględnie pieprzę Cię, smutku straconych złudzeń. Co prawda pcham się z jednego w drugi środkowoeuropejski beton przypadku, ale świadomość, że na chwilę, dodaje szczyptę dreszczy i uroku. Kto nie chciałby wygrać wycieczki do piekła, długiej na tyle jedynie, by uśmiechnąć się szyderczo do mijanych obrazów?
Mrug, mrug, kawa, cisza i te bazgroły w półśnie. Wake me up when the session ends.