Przeszłość tak mocno ściska mnie za gardło, że brakuje mi oddechu na jutro.
Nie dzieje się dobrze, nie używam komfortowych butów. Odciski do krwi, rany do kości, grymas uśmiechu w eter. I tak w bólach przed siebie, choćby nawet przód okazał się tyłem. Nikogo nie obchodzi obiektywizm. Nikogo nie obchodzi subiektywizm. Nikogo nie obchodzi. Nikogo nie.
Co jest nie tak, co ściąga w dół? Spod dywanu złośliwie wyglądają zamiecione tam śmieci.