Wczoraj jak powiedziałam tak też zrobiłam, poszłam biegać.
Nawet się nie zmęczyłam, miałam dużo energii, tylko bardzo, bardzo zimno w gardło jak się biegło.
Dużo energii miałam, bo dużo zjadłam :/
Dziś to samo... Parówkę zjadłam nawet. a na 15 jestem do babci na obiad umówiona.. czyli za 10 minut. Prezdłużam.. bo głodna nie jestem, a ona tak dużo pakuje i tłuszczu i porcji.
Moja cera to katastrofa... Już nie wiem co robić ;( pełno małych gówienek.
Dołek, zdecydowanie dołek. Chcę założyć karton na głowę i przeczekać. Chce mi się płakać.
Najgorsze jest to, że nad ciałem wiem, że mogę zapanować. Wiem co może je zmienić, a na cerę nie mam żadnego wpływu! Zdrowo jadłam, piłam dużo wody i mi wyskoczyło wszystko. To jest jakaś paranoja...
Eh, dobra jadę do babci, bo jeszcze 30 minut drogi rowerem do niej jest.
Dam sobie dzisiaj wycisk jak wrócę.
Mam nadzieję, że u Was kochane lepiej
i fizycznie i psychicznie ;*