Cześć mordy.
Nie mam humoru, kompletnie na szczęście nie dlatego, że zawaliłam dietę czy coś, bo jak na moje nie krytyczne oko, radzę sobie dobrze już nawet nie liczę dni, ani bzdurnych kalorii tylko kurwa nie jem słodyczy, wiem nie szczędzę od wulgaryzmów, ale co przecież pewnie i tak tego nikt nie czyta, doszłam do wniosku, że chyba już potrzebuję pomocy osób trzecich, fajnie się macie mordy że się pocieszacie ale jak nie wiem... potrzebuję czegoś realniejszego? jakiegoś wielki męskiego zajebiście pachnącego ( może Calvinem Klainem? ) ramienia? wiem pieprzę od rzeczy, ale czuję się tak *szuka odpowiedniego słowa pokazującego jej negatywne odczucia do całego świata* hmm, kurewsko? tak kurewsko SAMOTNIE wiem, ze nie mam nikogo tak nikogo. nic mi się nie udaję jestem inna i dziwna i dupa, ferie mam od dziś a ja się nie cieszę, będę gnić w łóżku do 13.00 wyjdę w dresie z psem i do kompa, pozdro lamusy, jestem taka ja Wy nie ma się czego wstydzić. i nie wiem tak naprawdę czemu zawdzięczam tej ''apatyczny'' humor, może dlatego że mojej przyjaciółce podoba się chłopak, który MI TEŻ SIĘ PODOBA, jednak ona też sie mu podoba, i chui jestem egoistką, mam to w dupie, to zbyt błachy temat, nie?
a teraz dieta, tak fuck yea.
radzę sobie nawet dobrze nie jem po 18.00 może wyjątki gdy nie jem po 18.30 bo matka wraca z pracy, nie jem białego pieczywa, słodyczy, nie słodzę herbaty, jest dobrze.
Lubię metal. Nie Linkin Park. Nie My Chemical Romance. Nie te plastikowe riffy, których słuchasz myśląc, że uczynią cię bardziej alternatywnym. Lubię brzydką, gniewną muzykę, której ty pewnie nienawidzisz, bo jej nie rozumiesz.