Z Olivierem, zrobił koszulki.
Dzisiaj genialny dzień, Justyna ( z Francji, chce zobaczyć, jak wygląda Polska) przyniosłą różne gadżety, a my jedliśmy z nią pączki i ... makaronki! Jak ja kocham makaronki!
Lekcje też spoko, a potem z Olivierem seans najlepszego filmu ever!
Tenacious D the pic of destiny
No i to było bardzo spoko, a potem robiliśmy przebrania, ja zrobiłam swoje, Olivier swoją maskę, a potem razem zrobiliśmy jego reszte, oczywiście, on robi lepsze białe kropki niż ja i musi po mnie poprawiać :D
Gdy wchodził do domu, to same fanfary! Czerwony dywan! I w ogóle.
Sama konspiracja dzisiaj, od zżynania zadań, po pozbywanie się sałatki omjej mamusi ( która gnije mi teraz w plecaku, bo Olivier wpierniczał popcorn).
A ja jestem takim wartościowym człowiekiem...
Jutro o 6 pobudka, bo muszę sobie mejkap zrobić. Ech.
Uwielbiam was!
+
OGLĄDAĆ ZAJEBISTOŚĆ MOJEGO BRO!