to chyba dość przerażające jak bardzo pogoda wpływa no moje samopoczucie i humor. wystarczyło parę ciepłych i słonecznych dni, a ja nakarmiona witaminą D czuje się jakbym miała co najmniej misję ocalenia połowy świata. czuje się cudownie. wszystko póki witamina nie opóści znów mojego organizmu. o ileż wszystko byłoby fantastyczne gdyby tak jeszcze móc nie pracować w niedzielę.. ;(
mam niesamowite szczęście że otacza mnie gromada tylu życzliwych osób. w głowie nie mieści mi się myśl co by było gdybym ich przy sobie nie miała. bo ja nie jestem z tych ludzi, którzy potrafią radzić sobie ze wszystkim sami. którym do życia potrzebne są tylko sprawne kończyny żeby dotrzeć do obranego kursu. nawet do czegoś najmniejszego. mnie trzeba niestety wspierać. nie jestem szalona, nie zrobisz ze mną żadnej podobnej rzeczy. dla tego nie dopasuje się pewnie do większości ludzi, ale nie dbam o to. może nazwiesz mnie nudziarą, a ja powiem poprostu że uwielbiam prostotę. uprawiam szaleństwo tylko w granicy zdrowego rozsądku. unikam kłopotów. bo uważam, że na własne życzenie nie należy prowokować nieporządanych sytuacji gdyż na co dzień jest ich wystarczająco dużo. jest wystarczająco dużo chamstwa, dla mnie za dużo. ale wierzę i wiąże wręcz nadzieję z tym, że karma wróci do każdego jednego człowieka gdyż moim zdaniem powinna. bo powinno się krzywdzić krzywdzącego i dobrze życzyć życzliwemu. bo tak!
pogrążona w słowotoku Basia...
bye.