Po szkole pojechali kawałek za miasto. Stał tam stary dom . Był ładny , ale lekko zniszczony przez zjawiska atmosferyczne.
Kiedy weszli do środka, Lola zaniemówiła.
Dom wyglądał jak jakaś willa. Był śliczny !
- Tu mieszkasz?- zapytała
- Tak, ale przejdźmy do ogrodu.
Eddie przeprowadził ją przez cały dom, aż doszli do tylnych drzwi. Dziewczyna nie mogła zrozumieć, czemu na zewnątrz dom wygląda na zabytkowy, a w środku wszystko jest nowe?
Ogród był zadbany, pachniało w nim różami.
- Miałeś mi o wszystkim powiedzieć, pamiętasz?- upomniała go.
- Tak, pamiętam.
Przez chwilę milczał.
- Pomyślisz, że zwariowałem, ale wszystko co powiem jest prawdą. Rozumiesz?
Lola pokiwała głową na tak.
- Teraz posłuchaj mnie uważnie. Twój pra pra dziadek był kimś w rodzaju wybranego. Nie każdy z rodziny przejmuje ten dar. Ale ty też zostałaś nim obdarzona.
- Co to znaczy?
- Masz znamie na nadgarstku w kształcie słońca, prawda?
- Tak,ale...
- Ja mam w kształcie księżyca, widzisz?- odsunął rękaw skurzanej kurtki.
- O co tu chodzi?!- Lola była lekko przerażona.
- Musiałem cię odnaleźć. Musisz mi pomóc. Tylko ty potrafisz- spojrzał na nią pewnym wzrokiem.