To koniec, dopij piwo i spal papierosa, idź spać dziewczyno, on już Cie nie kocha.

Zanim nazwiesz mnie przyjacielem, pomyśl trochę. Pogadamy wtedy, gdy podasz mi rękę, jak będę spadał na mordę. 

Jebać bzdury, tłumaczyć się przed nikim nie muszę. Idę przez życie ze środkowym palcem uniesionym w górze.

Jak mijasz się z prawdą to jej się przynajmniej ukłoń.

Mam ochotę sama sobie przypierdolić za naiwność.

Szepnij , że kochasz. Daj dowód miłości.

Nie ciesz do mnie mordy, bo i tak Cię nie lubię.

To, że przepraszam nie znaczy, że nie mam racji, tylko świadczy o tym, że cenię Ciebie bardziej niż swoją dumę.

Ty uwielbiasz mnie ranić i to chyba nie jest spoko.

Zostańmy przyjaciółmi brzmi jak: Twój pies zdechł ale możesz go sobie zatrzymać.

Mam na Ciebie taką ochotę, jak na nutellę.

Ciągle ciebie przeklinam, kurwa tu nie ma przebacz. A mówiłeś, że śmiało mam na tobie polegać.

Spoko, olewaj mnie. Tylko potem kurwa nie miej wątów, że robie to samo.

Nie gadam bez potrzeby, taki mam zwyczaj, chcesz coś o mnie wiedzieć? To weź się kurwa spytaj.

Zrozumiał musi wrócić, walczyć teraz o nią. Obiecał, że nie będzie łez już nigdy , szczęście wróci znów im.

Zdaję sobie sprawę z faktu, że bardzo trudno oderwać ode mnie wzrok, ale weź już się tak łapczywie nie gap.

Kaszlę jak skurwysyn, bo jaram za dwóch. Nie mam sił by to rzucić, wiem, siara jak chuj.