Sięgnęłam z szafy byle jakie ubrania, wciągnęłam je na siebie i wróciłam do chłopaka.
- Elegancki dres. - zaśmiał się Mateusz.
- No nie mam dla kogo się lepiej ubierać. - droczyłam się z nim.
-Przegięłaś mała. - powiedział biorąc mnie na ręce.
- Co Ty chcesz ze mną zrobić?
- Szybciej bybyło jakbym Ci powiedział czego nie chcę.
Położył mnie na moim łóżku i zaczął łaskotać. Niestety dla niego nigdy nie miałam łaskotek.
-Nie tym razem kotku. - zaśmiałam się.
- To pobawimy się inaczej.
Oparł się rękoma o łóżko i złożył soczysty pocałunek na mojej szyi, a po chwili zaczął robić mi malinkę.
- Przestań głupku! - zaczęłam się wiercić, aby mu przeszkodzić.
- Nie kręć się, bo nie tylko jedną będziesz miała.
- Jesteś okropny. - zaśmiałam się.
Chwilę jeszcze się wygłupialiśmy, po czym Mateusz zaproponował żebyśmy zamówili pizzę. Już po 30 minutach rozległ się dzwonek do drzwi, a za nimi stał dostawca. Odebrałam nasze jedzenie, a Mateusz za nie zapłacił.
- Miłej zabawy. - uśmiechnął się dostawca pokazującna moją szyję, po czym zniknął na klatce.
Dopiero teraz w lustrze zauważyłam jak wielką malinkę zrobił mi Mateusz. Było ją widać chyba na kilometr. Chwilę poudawałam jak ogromne mam do niego pretensje, a później wzięłiśmy się za jedzenie. Ciągle rozmawialiśmy, planowaliśmy wspólne wakacje. Wszystko było idealne.
- Przejdziemy się? - zaproponowałam.
- Miałaś nie wychodzić z domu.
- Miałam się oszczędzać, a spacer dobrze mi zrobi. No proszę Cię.
- No dobra, ale jak tylko się źle poczujesz masz mi powiedzieć i wracamy.
- Oczywiście. - powiedziałam dając mu buziaka w policzek.
Poszłam do pokoju, przebrałam się i choć był koniec maja, musiałam nałożyć chustkę, żeby zakryć ślad na szyi. Po kilku minutach mogliśmy wyjść z domu. Słońce świeciło i było naprawdę ciepło. Spacerowaliśmy ulicami Kołobrzegu trzymając się za ręce. Co chwilę spotykałam się ze spojrzeniami przechodniów. Niektóre wyrażały współczucie, co oznaczało, że sprawa związana z ojcem rozniosła się. Teraz ludzie będą okazywać mi współczucie, a tego na pewno nie chcę.
- Nie martw się. Ludzie zawsze będą plotkować. - próbował pocieszyć mnie Mateusz.
- Nie o to chodzi. Nie chcę niczyjej litości.
- Rozumiem, ale i tak tego nie powstrzymasz, więc po prostu się nie przejmuj.
- Wiem, masz rację. Wracajmy już.
Chłopak zgodził się żebyśmy wracali, więc ruszyliśmy w stronę mojego mieszkania. Gdy byliśmy już na miejscu na schodach spotkaliśmy Julkę.
- Jezu, dziewczyno Ty nie wiesz co to telefon?! - niemal krzyczała dziewczyna.
- Spokojnie musiałam zostawić go w domu. Mogłaś zadzwonić do Mateusza przecież.
- No nie pomyślałam. Mniejsza o to, byłyśmy umówione na 18 przecież.
- Tak wiem, przepraszam. Straciłam poczucie czasu.
Wszyscy weszliśmy do mieszkania. Julia i Mateusz rozsiedli się w salonie, a ja poszłam do kuchni zrobić herbatę. Po kilku minutach razem z trzema kubkami dołączyłam do nich. Jakiś czas później Mateusz musiał się zbierać, a ja zostałam sama z przyjaciółką. Postanowiłyśmy, że czas zacząć przepisywać zeszyty. Oczywiścir nawet podczas tego nie obyło się bez rozmów i wygłupów. Około 20 wróciła Monika, która zrobiła nam przepyszną kolację w postaci gofrów. Szybko zjadłyśmy posiłek i wróciłyśmy do pracy. Około północy byłyśmy tak wykończone, że nie miałyśmy już sił ruszać rękoma. Jako, że nie zostało nam już tego dużo poszłyśmy się myć i spać.
Czytasz = skomentuj :)