Rodziców Julki rzeczywiście nie było w domu. Byłyśmy zupełnie sama. Julka odgrzała nam spaghetti, które wcześniej zrobiła jej mama. Zjadłyśmy obiad i poszłyśmy do pokoju Julki.
- Może obejrzymy jakiś film? - zaproponowała dziewczyna.
- Naprawdę chcesz marnować tak piękny dzień na oglądanie filmu?
- To niby co mam robić?
- Dziewczyno, to Kołobrzeg! Chodźmy na plażę.
- A leżenie na plaży to nie strata czasu?
- Daj spokój. Zbieraj się i idziemy. Bez gadania.
- No dobra, już dobra. - skończyłam wreszcie marudzić.
Sięgnęła z szafy bikini i zniknęła na chwilę do łazienki by je założyć. Po kilku minutach wróciła i mogłyśmy wychodzić. Po drodze zaszłyśmy do mnie abym i ja mogła się przebrać. Około 16 byłyśmy na plaży. Mimo popołudniowej godziny słońce grzało jeszcze dosyć mocno. Rozłożyłyśmy ogromny koc, zdjęłyśmy ubrania i się położyłyśmy. Rozmawiałyśmy dosłownie o wszystkim kiedy brutalnie nam przeszkodzono. Między nami rozwalili się Mateusz i Jacek, jego przyjaciel i jednocześnie chłopak Julii.
- Witamy piękne panie, możemy się przyłączyć? - zapytał Jacek po chwili całując Julkę.
- A jakbym powiedziała, że nie możecie? - zapytałam, ale chłopak nie zwracał już na mnie uwagi.
- Jak chcesz to możemy sobie iść. - powiedział Mateusz.
- Przecież żartuję głupku. - zaśmiałam się i uderzyłam go lekko w odkrytą klatkę piersiową, która robiła wrażenie.
- Ja Ci dam głupka. - powiedział wstając z koca.
- O dzięki, zrobiłeś mi więcej miejsca.
- Nie ciesz się za bardzo. - zaśmiał się i już po chwili trzymał mnie w ramionach.
- Co Ty zamierzasz zrobić?
- No jak to co? Idziemy się wykąpać.
- Oszalałeś?! Jest dopiero połowa maja, woda pewnie jest lodowata!
- No właśnie musimy to sprawdzić.
Ludzie patrzyli na nas jak na debili, dy Mateusz wnosił mnie do morza. Chłopak szedł coraz dalej aż zanurzony był po szyję.
- Postawisz mnie w końcu? - zapytałam.
- Jak chcesz, tylko podejrzewam że nie masz tu gruntu.
- Jesteś okropny! Wiesz, że nie umiem pływać!
- Oczywiście, że wiem. Teraz będziesz blisko mnie. - uśmiechnął się chłopak.
- Albo się utopię. - zaśmiałam się.
- Na to nie pozwolę.
Mateusz zachowywał się co najmniej dziwnie. Odniosłam wrażenie jakby mnie podrywał. Nie, to niemożliwe. Jest tylko kolegą. A może ja sama chcę żeby był kimś więcej? Co się ze mną dzieje? Chyba po raz w pierwszy w życiu nie wiem czego chcę. Zaczekam na jego bardziej oczywisty ruch.
- Długo będziemy tak tu stać? - zapytałam.
- Jak chcesz to możesz iść.
- Podoba Ci się, że jestem zdana tylko na Ciebie?
- Nawet bardzo.
- Dlaczego?
- Bo wiem, że nigdzie mi nie uciekniesz.
- Dlaczego miałabym Ci uciec?
- Ze strachu.
- Przed czym?
- Przed tym co zaraz Ci powiem.
- A co mi powiesz?
- Kocham Cię. - szepnął mi prosto do ucha.
Tradycyjnie proszę osoby czytające o komentarz ;)