Małpa

Nikt nie powiedział: w życiu będzie lekko.

Nigdy nie mów mi, że noszę wciąż głowę w chmurach

Bo nie mam ochoty na rozmowy o bzdurach.

Nie mam fury i fajnych ciuchów w sumie
jeden garnitur w którym będzie mi do twarzy w trumnie.

Ja zawsze byłem spoko i nadal tak jest,
daję wam miłość, a tych frajerów mam gdzieś.

Dla ciebie będę chuj wie kim.

To właśnie Ty dajesz mi siłę i dajesz mi wiarę.

Ułożę sobie świat według własnych reguł.

Chcę tobie mówić o rapie i wracać co chwilę.

Ja w twoich ramionach chcę odnaleźć przypadkiem
Wiarę w jutro bo straciłem ją szybciej niż matkę.

Jutro okłamiesz mnie po raz ostatni.

Chcę złapać oddech, lecz brak tu powietrza
Mam fobię, bo kłamią nawet gwiazdy
Jedyną drogę do szczęścia widzę w eutanazji.

Nie czułem wtedy nic, ale teraz się boję
Dzisiaj zdycham ze strachu, wiesz? To jest chore.

Śmierć to dla mnie awans, czas ruszyć w drogę.

Wiem, że pachniała jak Paryż choć nigdy tam nie byłem.

Pozwól, że opowiem ci o znajomości

która trwa chociaż nie jest pewna swojej przyszłości
jednak pozwala pisać mi teksty o miłości
prawie tak intensywne jak kolor jej paznokci.

Ja chciałem tylko patrzeć na jej paznokcie
i jak zwykle przez chwile studiować ich odcień.

Wiem, że to złe, ale później dasz mi pokutę
Teraz posiedźmy w ciszy przez minutę.

Siedzę cicho, bo widocznie czasem tak lubię.

Pozwól naprawić mi, to co we mnie zepsute.

To, co przed nami zależy tylko od nas samych.

Wczoraj ma wpływ na jutro.