Ja z Sakeru.
Japanicon, dzień który dał mi tak wiele szczęścia.
Ciemność, schody prowadzące do nikąd.
Siedząc na jednym stopniu, spoglądając w czarną pustą przestrzeń, szukając swych dłoni.
Co na nich widzę, czy to krew, czy też otarte łzy?
Zaschnięte, zbudowały to ciało które mogę nazwać jeszcze moim, gdy przyziemność jeszcze dzieli z umysłem nad nim. Ciało jako królestwo, ciało jako kraj, rozdarty wojną domową.
Jednoczeście i przyziemność oraz umysł walczą same ze sobą, rozdarte kolejnymi wyborami, drogami.
To takie dziwne, jednocześnie uśmiecham się, uśmiecham się i stawiam czołu tej czarnej pustce.
Chowam w sobie tą nienawiść, chowam wszelkie urazy czy żal i odkładam je na bok, to niepotrzebne, nieistotne i tylko by wadziło mi w dalszej drodze. Żałuje wielu rzeczy, chciałbym zmienić dokonane wybory jednak wiem, że tego już nie zmienię, a uwierzcie mi, bardzo bym chciał zmienić to co zrobiłem w niektórych przypadkach. Ale już nie mogę, nie prosze jednak o zrozumienie czy też o wybaczenie.
Nie zasłużyłem na to, by prosić o kogo cokolwiek, więc jedyne co mogę zrobić, to po prostu zmienić swoje istnienie, to jakim jestem. I robię to, patrząc na wczorajszy lub dzisiejszy dzień.
Poczułem, że powinienem zrobić coś więcej i staram się.
I to mi wychodzi, naprawdę wychodzi.
Chcę tylko możliwości.
Niby mówią, że niczego mam nie żałować, jednak bardzo ciśnie mi się w usta słowo "Przepraszam".
Część z was nie musi mi wierzyć, może kpić, jednakże nauczyłem się już nie patrzeć na takie osoby.
Po co mam się tym przejmować? Po co się obracać na szydercze persony, kiedy są bardziej wartościowe osoby, które przyjdą do Ciebie zawsze, nawet w środku nocy o godzinie 4, dopełniając obietnic i będąc zawsze by wspierać siebie wzajemnie
Kocham Cię za to.
Nie do końca chciałem być taki jaki jestem teraz, ale umiem walczyć.
O bliskich, o siebie, stawiłem ich nawet w pierwszej kolejności w tym zdaniu.
Bo to wy budujecie mnie i podnosicie słońce do góry by rozświetliło nowy dzień.
Rozświetliło?
Światło..
Hikari...
Od dzisiaj będę starał się bardziej niż robiłem to dotychczas.
Obiecuję, bo nie po to zaszedłem tak daleko.
By teraz paść na kolana.