photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 11 MAJA 2016

My head's a mess.

"Nie mówię Ci: "żegnaj", bo wierzę, że wrócisz, choć sam jeszcze nie wiem do czego..."

Marek Hłasko


Nowy dzień. Ja pierdolę. Po co? Dlaczego?

Nie wiem, czy to sprawka maja, który od najmłodszych lat był dla mnie tak wyjątkowy, czy po prostu kolejny etap agonii- ale coraz śmielsze, coraz bardziej szalone myśli przebiegają przez mój umysł. Cel. Cel - szaleństwo. Miliardy nowych połączeń; powstają mimochodem, nawet nie wiem gdzie, kiedy, ani dlaczego; miliardy nowych dróg, szukanie sposobu za wszelką cenę, bez względu na to, jak bardzo poranię sobie ręce i strzaskam wyjącą duszę.
Ale jak? Przecież wszystkie drogi zostały zamknięte. Nawet gdyby się udało, to jak sobie to wyobrażam? Jak mogłabym to      z n i e ś ć ?
Jak głupim trzeba być, aby czekać wciąż na coś, co nigdy się nie stanie, i z bezsilności oszaleć, i po upływie takiego czasu marzyć, szukać jakiegokolwiek sposobu, aby pomóc sytuacji? Oczywiście, nie chodzi o sam cud. Chodzi wyłącznie o mały, pierwszy krok i znalezienie dla siebie niszy. Jak głupim trzeba być... Jak ćma, która leci do światła, choć ostatnimi czasy sparzyła się tak potwornie, że umarło w niej już wszystko poza ćmim instynktem, tym nieprzezwyciężonym musem, by zbliżyć się tam znowu, by być jak najbliżej blasku. I ona wciska się każdą najmniejszą szparą, obija o przedmioty, rani skrzydła, byleby tylko dotrzeć do celu...
Nie rozumiem, jak to wszystko mogło się stać. Przecież miałam pewność... Przecież nastawiłam się na poważny związek, taki na lata, taki do końca życia, i byłam pewna, że A również, bo był, i czuł, i mówił... I to wszystko działało, miało się dobrze; przysięgam! On też o tym wie... Ale jednak nie wahał się, prekreślił wszystko cięciem krótkim, acz takim, od którego wykrwawiam się do dziś, i wszystkie moje wnętrzności wypływają i skręcają się, a mózg wywraca się na drugą stronę i z bólu niemal eksploduje.
Wszystko było dobrze. Ostatnie chwile, ostatnie miesiace, choć przecież nie wiedziałam, nie miałam pojęcia, że są ostatnimi... Całe wakacje, przemieszkane w sumie wspólnie. Praca. Kolacje. Te słodkie noce... Wyjazd nad morze.
Wszystko było dobrze.
Przysięgam.
Lecz nikt nie słucha.
Wszyscy widzą tylko wierzch całej sprawy. Tylko wierzchołek. Nikt się w to specjalnie nie zagłębiał. Nikt nie był mną ani Nim. Nikt nie przeżył tego wszystkiego, co my. Tylko my dwoje... Z czego jedno wyparło się wszystkiego, w jednej chwili. Jak Judasz.... Zdrajca...
I kto by wierzył jednemu, malutkiemu X-sikowi? Kto by go słuchał? Kto? I w jakim celu?

Zresztą- kto by o tym pamiętał? Ile to już minęło? Niebawem 8 miesięcy. Cały świat jest o mile świetlne od tamtych wydarzeń. Cały świat, nie wyłączając Ciebie, drogi A, i Twojej cudownej kurwy.