Myślę, że jeśli jesteś kurwą bez serca, to bardzo szybko zapomnisz o kimś, z kim byłeś/aś dłuższy czas, i że właściwie ta osoba nigdy nie była Ci potrzebna.
Jeśli jest tak przy każdym Twoim rozstaniu, to nie świadczy wcale o "sile Twojego charakteru", ale o tym, że w sumie to nikt nie jest dla Ciebie wyjątkowy- i po co się wiązać? Oszczędź ludziom bólu i rozczarowań.
Lecz istnieje jeszcze jedna opcja- że do tej pory nie spotkałeś/aś swojej prawdziwej miłości, opartej nie tylko na chemii, zauroczeniu, pociągu fizycznym i motylkach w brzuchu. Nie tylko nie spotkałeś/aś, ale i nie straciłeś/aś, a to drugie wyssie Twoją duszę i zmieni psychikę nie do poznania.
Szczęście jest bardzo drogą rzeczą. Na takie jak z Tobą, A, już nie będę mogła sobie pozwolić. Po prostu mnie na to nie stać i nigdy nie będzie stać.
Wiesz co jest śmieszne, A?
Właściwie to jest miliard śmiesznych rzeczy, wręcz groteskowych, związanych z tym, co mi zrobiłeś i jak zbeszcześciłeś wszystkie te wspólne lata, całe to szczęście i świętość. Ale na dziś tylko jeden przykład.
Zawsze, kiedy przejawiałam jakąkolwiek zazdrość o dziewczynę z Twojej grupy (akurat nigdy nie chodziło o tę Twoją zdzirę, ona była kompletnie poza podejrzeniami; taka grzeczna, cicha, miła dziewczyna...), to jest: na przykład o moją imienniczkę, pamiętam, to Ty nigdy się ze mnie nie śmiałeś. Byłeś śmiertelnie poważny, ba! robiłeś się wściekły, że w ogóle mogę być zazdrosna o kogokolwiek, że Ci nie ufam, że mam skończyć takie głupie gadanie. I zawsze mówiłeś napiętym tonem coś w stylu "Mój mały słodki X, liczysz się dla mnie tylko Ty i żadna inna, choćby była nie wiadomo kim i nie wiadomo jaka. Nie masz o co być zazdrosna. Jestem z Tobą, to znaczy, że liczysz się tylko Ty, X."
Tak.
A to było nawet coś bardziej w stylu "Dopóki z Tobą jestem, nie masz o co być zazdrosna".
Czyli... "Dopóki mi się nie znudzisz, dopóki nie poczuję chcicy na inną i Cię nie zostawię z dnia na dzień jak zużytą zabawkę, to tak- do tego czasu liczysz się tylko Ty. Od kiedy nie będę już z Tobą- od chwili zerwania- nie mam wobec Ciebie żadnych zobowiązań, wszystkie plany, obietnice i święte słowa się "kasują"; sram na Ciebie, Twoich znajomych oraz na te wszystkie nasze wspólne sprawy, które nazywałaś Swoim Życiem."
To samo powiesz następnej i następnej?
"Dopóki z Tobą jestem, nie masz się czego bać".
I zostawiłeś mnie dla swojej koleżanki z grupy ze studiów.
Dokładnie tak.