Mimo wszystkich ostrzy wbitych w plecy
dalej się trzymam.
Zadaje sobie pytanie
po co to wszystko
dlaczego jeszcze walczę
o wszechobecną nicość.
Marzyłem kiedyś
o cofaniu się w czasie.
Unikaniu konsekwencji
poprzez zmianę wydarzeń,
które na pozór głupie
w kumulacji tworzyły istotną i integralną część siebie.
Coś, co stało się naszym budulcem,
fragmentem życiowego kręgosłupa.
Jestem świadom
całego wyrządonego bólu,
który często nie daje mi spać.
Współczuję każdemu
styczności
ze mną.