weekend to była apokalipsa, alkoholu full, fajek full, wielkie morze łez, bezradność... w ndz wygladalam jakby mnie z krzyża zdjęli. teraz jest juz lepiej, wiem więcej niz powinnam ( a więc okazało się, że jestes poje/ba/ny no ciekawe ciekawe , szkoda ze wczesniej nie wiedziałam)
kobiety sa takie glupie. a moze to ja sobie generalizuje.taka tam wakacyjna przygoda, romans, nic do niego nie czuje, spoko, bawimy sie, potem zapominamy, fajnie fajnie i nagle okazuje sie ze faktycznie koniec, the end, zero null i masz to w dupie ,na serio a on nagle wyskakuje z wielkim comebackiem do bylej, no jakby mi ktoś przywalil kamieniem w leb. i ci sie przypomina, te wszystkie slowa( no my z a duzo to akurat nie pogadalismy), te chwile, małe gesty, no po prostu horror. no, ale w zwiazku z tym ze facet ma nie pokolei w głowie to sie rozmyslil ( jak na razie) i do nikogo nie wraca.mi ulzylo. i powracam do swiata zywych. :) troche sie czuje jak pies ogrodnika, bo juz bym go chyba palce nie tknęła.
gdy nie można przestać
trzeba jeszcze więcej