Otoczony chaosem tego dnia, kiedy słychać było tylko wystrzały, a w powietrzu unosił się tylko zapach przemocy patrzę wstecz i zadziwia mnie to jak czyste i prawdziwe były wtedy moje myśli. Te trzy słowa, które wirowały mi w głowie bez końca. Powtarzając się, jak zepsuta płyta. Czasami pyta mnie, co bym zrobił gdyby wtedy zginąła. Gdyby ta kula trafiła ją o pięć centymetrów bardziej na lewo. Wtedy zawsze się uśmiecham. Tak jak bym jej nie chciał odpowiadzieć. Ale zawsze to robię. Mówię jej jak bardzo pragnąłbym śmierci. Ale ból i pragnienie śmierci straciłoby się jak gwiazdy o świcie. I pewnie sprawy wyglądałyby tak jak teraz.
"Indianer, wiesz co?
Co?
Przestałem marzyć. A jak człowiek nie marzy to nie żyje."
"Jeśli go nie znałeś, to nie żałuj
Jeśli go nie znałeś, to nie żałuj, nie
Bo przyjaciela straciłbyś
Bo przyjaciela straciłbyś - jak ja
Nie, Ty go nie znałeś, nie
Lubiłeś tylko czasem posłuchać jak gra
A czy pomyślałeś, skąd biorą się tacy jak on
A czy pomyślałeś, skąd biorą się tacy jak on
Był jednym z niewielu skazanych na bluesa
Ten wyrok dodawał mu sił
Miał dom i rodzinę, spokojnie mógł żyć
Lecz często uciekał, by stanąć przed wami
By znów nabrać sił, by znów nabrać sił
Bo czasu miał mało, przeczuwał to
Skazany na bluesa, ilu jeszcze jest takich jak on
Skazany na bluesa, no ilu jeszcze jest takich jak on, jak on
No ilu jeszcze jest takich jak on
Ilu jeszcze jest takich jak on..."