Dzień szósty.
Ohhh damn! Wczoraj zepsułam bilans. Pod wieczór dopadł mnie straszliwy głód, ponieważ zjadłam posiłki w innych porach niż zawsze. Jogurt naturalny wymieszałam z kiwi i kilkoma łyżkami kakao nesquik :| Nawet nie policzyłam ile wszystko ma kalorii. Wiem tylko, że bilans z pewnością został sporo przekroczony, a wszystko przez moją MIŁOŚĆ do słodkości... Mam nadzieję, że to był jednorazowy wybryk i więcej się nie powtórzy. W ramach kary jeszcze przed snem zrobiłam 6 minut rowerku, żeby poczuć się choć ciut lepiej. Dzisiaj z samego rana poszłam biegać, spaliłam trochę kalorii, pozytywnie zaczynając dzień.
+ Zakupy zrobione, mam co jeść! Przez godzinę sterczałam w lidlu i szukałam na produktach tabeli kalorii hahaha. Opłaciło się :)
BILANS:
Śniadanie:
- nic.
II śniadanie:
- zupka chińska/ 50 kcal
Obiad:
- 2 pampuchy/ 288 kcal
- tzatziki/ 123 kcal
Kolacja:
- zupka pomidorowa Winiary/ 64 kcal
- kisiel gotowany/ 292 kcal
- 2 kulki czekoladowe/ 15 kcal
Bieganie + spacer + 150 superbrzuszków = ok. 150-200 kcal spalone.
682/700 kcal