Każdy z nas uważa się za kogoś. Oczywiście oprócz tych wszystkich, którzy mają zaniżoną własną wartość lub tych, których kompleksy biorą górę nad zdrowym rozsądkiem. Wszyscy pozostali są po prostu normalni. Każdy ma swoją osobowość, jakiś tam zespół wartości i reguł, którymi się kieruje i jakiś wizerunek własnej osoby. Jakiś obraz ułożony w swoim mózgu. Ten obraz jest autonomiczną częścią każdego z nas . Jednak nasz obraz nie zawsze przystaje do tego, jak widzą nas inni. Często okazuje się, że to co widać na zewnątrz nie ma nic wspólnego z tym, co sami sobie założyliśmy, z tym co według nas mam wewnątrz, z tym co mamy do zaoferowania. Co się dzieje w takim przypadku?
W takim przypadku zaczynamy grać. Tworzymy teatr jednego aktora chcąc sprzedać siebie takim jakim się stworzyliśmy we własnej wyobraźni. Zaczyna się spektakl. Tworzymy swój wizerunek pracujemy nad nim, wczuwamy się w rolę. Z czasem jednak okazuje się, że to co gramy odbiega od tego, co pierwotnie sobie założyliśmy. Nasza rola ewoluuje. Okazuje się, że coraz częściej gramy siebie, ale w krzywym zwierciadle. Zaczynamy grać pod publikę. W końcu mając widownię staramy się trafiać sobą w ich gusty. Jasne możesz przecież twierdzić że ty nigdy nie grałaś, że ty jesteś sobą. Lecz wtedy znowu grasz bo wiesz że to nieprawda. Podać Ci przykład? A bardzo prosze.Pamiętasz kiedy miałaś 6 lat? Zbiłaś wtedy ulubiony wazon mamy.
Chcąc uniknąć kary uśmiechnełaś się i swoim urokiem ich zmiękczyłaś. Zagrałaś perfekcyjnie.
A pamiętasz swoją pierwszą miłość w wieku 13 lat? Rozakochana w nim byłaś do szlaleństwa. Gotowa byłaś zrobić wszystko aby Cię kochał. Ale miałaś wątpliwości czy jesteś gotowa zrobić z nim to. Lecz tak Cię namawiał. Mówił że jeżeli go kochasz to to zrobisz z nim. I wtedy też zaczełaś grać. Nie chciałaś ,a udawałaś że jest kompletnie inaczej. Odkładałaś ile mogłaś. A to że umówiłaś się z koleżanką, a to że masz okres czy też że mamie obiecałaś pomóc. Ale w końcu już nie mogłaś mu odmówić i zrobiliście to. Udawałaś że jesteś szcześliwa a tak naprawde czułaś się jak wychłałchana szmata. Po tygodniu Cię zostawił, a ty czułaś się jeszcze gorzej. To była cena za twoją gre. Za złamanie wewnetrznych wartości.
A pamiętasz jak miałaś 17 lat? Paczka twoich przyjaciół zaproponowała szalony wypad nad morze. Wcale nie miałaś ochoty jechać, wolałaś zostac w domu i czytać książke. Lecz jeżeli byś nie pojechała to byś wyszła na idiotkę. I znowu zagrałaś. Okłamałaś rodziców przyjaciół i samą siebie. Miałaś z tego tylko zły humor i wielkiego kaca rano.
I co nadal uważasz że jesteś prawdziwa że nigdy nie grałaś, nie ustalałaś scenariusza patrząc na innych, a wy wszyscy inni też nadal tak uważacie? Przecież 90% siedzących was tu miało podobne historie, a pozostałe 10% jeszcze gorsze.
Oczywiście zaraz zakrzykniecie, że Wy nie gracie, że jesteście naturalni, że nikt Wam nie narzuca, ani ról, ani scenariuszy. Będziecie krzyczeć, że nie macie wielu twarzy, a tą którą pokazujecie jest jedynie słuszną i prawdziwą. Pytanie tylko po co? Lepiej stańcie albo nawet i usiącie przed lustrem spójrzcie jeszcze raz w tę znaną od wielu lat twarz i przypomnijcie sobie czy ona zawsze tak wyglądała? Czy była taka sama dzisiejszego ranka i pięć lat temu, i czy taką samą będziecie widzieli jutro? Powodzenia.
Inni użytkownicy: alex11234adriano3488nalna90vitusoslilly02niebieskadmajustkyuubanmadlenkwjozefwielkicernowy
Inni zdjęcia: Lżej.. itaaan1447 akcentovaBHP- zielone kółko. ezekh114Podcienie elmarWIŚNIA JAPOŃSKA (SAKURA) xavekittyx... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24