Odrodzenie
Rozdział III
- Obudź się proszę ! Błagam obudź się - ktoś szepcze. Otwieram oczy. Mężczyzna stoi nade mną pochylony. A, to ten chłopak. On płacze ? Przekręcam głowę. Jestem dalej w tym pokoju, jednak tym razem na łóżku.
- Gdzie ja jestem ? - pytam lecz mi nie odpowiada. Znów sprawdza mi puls. Wyrywam mu rękę.
- Kim jesteś ? - pytam. Słyszę jego ciężki oddech.
- Popatrz na mnie - spoglądam na niego niepewnie - no spójrz mi w oczy ! - zdenerwował się. Patrzę na niego nierozumnie - dalej nic ? Nie przypominasz mnie sobie ?
- Nie - odpowiadam - nic nie pamiętam.
- A wiesz kim jesteś ? - pyta przybliżając się. Wstrzymuję oddech.
- Nie - odpowiadam - nie wiem. Uśmiecha się. To jakiś psychopata ?
- To nawet lepiej Kama. To nawet lepiej - mówi i wychodzi.
Kama ? To zdrobnienie wywołuje ból mojej głowy. Słyszę jakieś krzyki.
- Przestańcie ! - krzyczę - dość !
Ktoś wbiega do pokoju. Łapie mnie i ucisza. Wyrywam się - Przestań bo cię zabiją ! - Uspokajam się.
- Co tu się dzieje ? - pytam sama siebie.
- Powiem ci jak stąd uciekniemy - Odpowiada spokojnie.
- Że co ?!
- Milcz ! I nic nie mów. Nic nie pamiętasz prawda ? - pyta spokojnie - i lepiej żeby tak zostało - kończy nie czekając na odpowiedź. Bierze mnie na ręce i kładzie na materac. Wiem, że mam się nie odzywać i nie ruszać. Mija chwila i do pokoju wchodzi kilka osób. To mężczyźni. Znacznie różnią się od tego który mnie pilnował. Są zdecydowanie starsi i bardziej stanowczy, umięśnieni.
Jeden z nich podchodzi do mnie. Patrzę na jego twarz. Tak to ten, którego zobaczyłam jako pierwszego. Znów mi przyłoży ? Przymykam oczy. Boję się.
- Wiesz kim jestem ?- pyta głośno tak aby słyszała go reszta.
- Nie, nie wiem - odpowiadam. Podchodzi następny. W między czasie zerkam na mojego stróża i widzę że mocno się krzywi.
- A mnie pamiętasz ? - pyta z cwaniackim wyrazem twarzy.
- Nie - odpowiadam. Popychają młodego chłopaka w moim kierunku.
- A tego pamiętasz ? - pyta jeden z nich. Kiwam głową przecząco. Zaczynają się śmiać - i widzisz taka jest ta twoja miłość. Wieczna niby - drwią z niego. Mrugam kilkukrotnie. Staram się skupić na tym co właśnie usłyszałam. Jaka miłość ? To ja i on.. coś z nim ? Porwali mnie dla niego ? Psychopaci ! - myślę.
- Nic nie pamięta. Więc można ją wypuścić, przecież wam nie zaszkodzi.
- Chyba zwariowałeś ! wrzeszczy jeden z nich - Przecież nas zaraz sprzeda ! Trzeba się jej pozbyć i tyle - reszta kiwa głową na znak zgody.
Wychodzą wszyscy. Zamykają drzwi.
Czyli jednak umrę. Kładę się.
Umrę, a nawet nie wiem kim jestem.
cdn.