Zaglądnijcie też do poprzednich części :)
"Bez dna"
Część 20
To tylko sen - pomyślałam patrząc na puste miejsce obok siebie chwilę po przebudzeniu. Niemożliwe żeby on..- powtarzałam sobie.
Kamila nie było również na dole, stwierdziłam, że pewnie znów pojechał na zakupy i nic mi nie powiedział. Pomyślałam, że za ten czas ogarne się więc poszłam do łazienki. Z pomieszczenia wyrwał mnie telefon. Oczywiście dzwonił nie kto inny jak Adam. Nie odebrałam. Wyjaśniłam mu wszystko podczas ostatniej rozmowy. Poza tym, wiedziałam, że gdyby Kamil dowiedział się że następna taka rozmowa się odbyła, wściekłby się, a na pewno byłoby mu też smutno. Dzwonił kilka razy, nadal ignorowałam. Nawet wyciszyłam telefon, żeby sygnał mnie nie denerwował.
Zjadłam śniadanie i poszłam na górę się ubrać. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do mieszkania.
- Zaraz cię uduszę głupku ! - krzyknęłam z góry - miałeś mi dać znać jak będziesz jechał na zakupy, to pojadę z tobą, mogłam wstać wcześniej - zaśmiałam się. Nie otrzymałam żadnej odpowiedzi co bardzo mnie zdziwiło.
Zeszłam na dół ale w kuchni blisko wejścia nikogo nie zastałam. Byłam pewna że ktoś wszedł.
- Spodziewasz się kogoś ? - usłyszałam dobrze mi znany głos za sobą. Odwróciłam się starając ukryć się strach.
Przede mną stał nikt inny a Adam, we własnej osobie. Popatrzyłam na niego przenikliwie. Szykowała się niezła awantura.
- Nikt cię tu nie zapraszał - powiedziałam - wynoś się - wskazałam mu drzwi.
- Nigdzie się nie wybieram - jego cwaniancki uśmiech doprowadził mnie do szału. Złapałam go za kurtkę, która pachniała dymem z papierosów i z obrzydzeniem popchnęłam go na drzwi.
Błyskawicznie złapał mnie w pasie i rzucił na kanapę w pokoju obok. Próbowałam się wyrwać, bezskutecznie. Po chwili jego usta przykleiły się do moich a jego dłonie dotykały moje ciało pomimo mojego sprzeciwu.
W końcu wyrwałam się. Przerażona pobiegłam do łazienki i zamknęłam się w niej od wewnątrz. Walił w drzwi, krzyczał każąc mi wyjść.
- Po moim trupie ! - krzyknęłam - Niedługo Kamil wróci a wtedy pożałujesz, zobaczysz !
- Jesteś pewna że wróci ? - zapytał bezczelnie śmiejąc się.
- Wróci, na pewno wróci - szepnąłam sama do siebie i błagałam Boga o jak najszybszy jego powrót.
cdn.
Przeczytane - skomentuj albo kliknij fajne ;)