i kolejne dwa tygodnie za mną.....
tydzień spędzony w domku z Dervisem....Słowacja, Niedzica, Rabka i tyyylee radości ;)
tydzień zaś spędzony w Gdańsku...no prawie...piękna pogoda, opalanko, długie godziny w poszukiwaniu jedzenia, dużo zwiedzania...bo oprócz Gdańska rzecz jasna również Sopot i Gdynia...najlepsze wakacje<3 szkoda tylko że kąpać w morzu się nie można było ...sinica, skażenie biologiczne i takie tam .... nasze mieszkanko z zarkręconą Sylwią z airbnb również udane...z przypadku można poznać tyke ciekawych ludzi :)
powrót do Krk bolesny...duszno, mnóstwo ludzi (ŚDM), nie ma gdzie zjeść i wszystkie ulice zamknięte a tramwaje nie jeżdża...ale jednak było tyle pozytywnego w tych ludziach ;) fajnie ;)
Dervis wyjechał....wszystko kiedyś się kończy...niestety......
a ja w domku, rodzinka dojechała i prawie w komplecie...dom znów żyje własnym życiem, gwarno głośno jak za starych dobrych czasów ;)
w niedziele festyn w Ponicach...nie sądziłam ze bd tak fajnie ;) choć początkowo cięzko było się zaaklimatyzować to potem przetańczyłam prawie całą noc...nawet deszcz który zaczął padać ulewnie nam nie przeszkodził...dawno nie byłam tak przemoczona i zadowolona jednocześnie ;D
odwiedziny u Ivonki w koncu :) Wojtuś taki kochany i słodziutki <3
a ja piszę pracę....teraz to już na prawdę ją pisze :D
......
w niedziele Praga <3