Day 4
Wyspane wypoczęte i gotowe na kolejne wrażenia...po śniadanku jdziemy odwieść Kubusia do przedszkola, potem zwiedzamy z Chantal Vicenze, na szybko ale warto przyznac że bardzo włoska ta mieścina, bardzoej niż inne bo nie turystyczna, taka autentyczna ;) a potem czekanie w Parku aż kuzyneczka wyjdzie od okulisty i ruszamy zwiedzac Weronę. Miasto Romea i Julii witamy jedząc przepyszne lody, to się nazywają lody, o niebo lepsze niż w PL...potem Koloseum, ryneczek i oczywiście dom Julii bo jakże można by było nie złpać za pierś Julii? Miłości trzeba pomagac na wszystkie sposoby a to podobno ma przynieść szczęście w tym uczuciu ;) zwirdzamy zwiedzamy i jest pięknie, Teatr Romanum a własciwie jego pozostałosci i tysiące schodów na jakieś urocze wzgórze żeby podziwiać miasto z góry ;) jest pięknie ;) i tym akcentem wracamy do Vicenzy z powrotem;) dziś mieliśmy przewodnika w postaci Chantal więc poszło sprawnie ;) Dawno tak szybko nie zasnełam jak tej nocy ;)
a wgl to juztydzien po świętach ...leci, w sumie w krk byłam tylko 3 dni, co nie przeszkodziło mi odwiedzić banialuki czwartek...tak to jest jak sie dawni nie widzi znajomych mordek...potyczka z czaczą, tańce z Burakiem i Afera ;) takie życie studenta ;P no a w piątek do domku i cala sobota za kółkiem, najpierw do Wadowic po auto Marcina, potem do NT, Spytkowice, wieczorem Rokiciny a na koniec Osielec po Angelike i jedziemy do Zakopanego na imprezkę ;) idealnie :) spotkać typka od którego usłyszysz tyle komplementów ilu jeszcze nigdy w życiu nie słyszalaś ;D chyba wpadłam w samouwielbienia ;D
niedzielnie na lodach i znow osielec ....poniedziałokwy powrót do Krk...i wracamy do rzeczywistości....