ROZDZIAŁ DZIESIĄTY.
Złapał mnie za rękę i trzymał tak jakby nie chciał wypuścić.
- Trzymaj się mnie a nic ci nie będzie.- powiedział przez zaciśnięte zęby, najwidoczniej się czegoś bał.
- Nic mi nie będzie ?! Przecież chcesz mnie oddać w ich ręce, na ich własność. Ja głupia ci zaufałam. Co ty sobie wyobrażasz ? Zastanów się nad tym co mówisz ! -Wykrzyczałam mu prosto w twarz co czułam. Coś mocnego, jakiś węzeł ściskał mi serce, jakby chciał je udusić, pozbawić życia.
Kiedy obydwie stały już twarzą w twarz z nami wziął mnie w objęcia i trzymał mocno przy swoim umięśnionym torsie, tak abym się nie mogła wydostać.
- Nic ci nie będzie, rozumiesz ?- Szepnął tak aby nie usłyszały.
- Jasne, bo ci uwierzę.- syknęłam.
-No proszę, proszę, kogóż tu mamy. Witaj Marcinku, hej kochana, widzę że znowu los sprawił że się spotykamy. Nie uszła ci ta ucieczka na sucho, na szczęście Marcin wziął sprawę w swoje ręce. powiedziała ruda posyłając mi szyderczy uśmiech.
- No to robota zakończona, dawaj małą a tu masz swoją sumkę. -oznajmiła brunetka.
-Ona nie jest rzeczą bym ją przekazywał z ręki do ręki, rozumiecie ?
- Tak się bawisz teraz widzę, no daj ją, chyba nie chcesz mieć problemów, prawda ? Wiesz no, bez pracy i w ogóle, opłaca ci się ?- Podpuszczała go. Byłam ciekawa tego co odpowie i w stu procentach, że chce mnie im przekazać, a tu jednak, zaskoczył mnie.
- Tak, opłaca mi się !- powiedział doniosłym głosem bez zastanowienia.
- Widzę że ktoś tu się zakochał, nono. rzekła ruda pogwizdując, lecz zaraz po tym dodała.- streszczaj się bo nie mamy czasu ! nie będziemy tu wiecznie stać.
- Mogę sobie tu stać do końca życia, lecz pod jednym warunkiem, że Dominika będzie ze mną. -Oznajmił. Na sercu zrobiło mi się ciepło. To miłe że ktoś postawił się za mną.
- Nono, nie romantyzuj nam tu, nie będziemy cały czas toczyć tej rozmowy. Kaśka, dzwoń po ochronę !- Niemalże wykrzyczała do drugiej. Brunetka zaczęła sprawdzać sobie kieszenie.
- Zapomniałam krótkofalówki, masz może przy sobie ?
- W lewej górnej kieszeni na tyle spodni. oznajmiła. Tamta zaczęła jej obmacywać spodnie, na skutek czego ruda zaczęła się śmiać.
- Kaśka ! przestań !
- Coś się stało ? -zapytała jakby nie wiedziała co się dzieje wokół niej.
- Mówiłam ci że na pośladkach mam ogromne łaskotki ! -Krzyknęła. Już sobie sama wyciągnę, trzymaj ich. Brunetka stała dławiąc się swoim śmiechem. Marcin popatrzył na mnie po czym szepnął do ucha:
- Zmywamy się, do auta, szybko ! -Zaczęłam panikować. Złapał mnie za rękę, chwile później byliśmy już w drodze, lecz nie do jego mieszkania, jechaliśmy w przeciwną stronę.
-Myślałam że zrobisz ze mną to co z innymi dziewczynami.- Powiedziałam cicho.
- Ale nie zrobiłem, zmieniłaś mnie, nie wracajmy do tego tematu, dobrze ? -Popatrzył na mnie na co odpowiedziałam kiwnięciem głową.
- Gdzie jedziemy ? Nie pamiętam abyśmy tędy przejeżdżali.
- Bo nie jechaliśmy. Musimy ich zmylić, aby nie dowiedzieli się gdzie mieszkam, a po drugie trzeba Ci kupić coś do ubrana. -Posłał mi szczery uśmiech. Z reguły odmówiłabym, nauczono mnie kultury, lecz za to co mi uczynił kilka dni temu nie zrobię tego.
- Mam takie pytanie- zaczęłam, zauważyłam że się wsłuchał więc mówiłam dalej.- Naprawdę nie wiesz co oni robią tam z tymi dziewczynami ? Nie korciło Cię żeby tam pójść ?
- Nie i nie chcę. Jasne że korciło, lecz jadąc tam za każdym razem i czując ten zapach coś mnie zniechęcało, a co ? czemu pytasz ? Popatrzyłam na niego z uśmiechem.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć że chcesz tam wrócić? Zwariowałaś ?! a jak cię złapią ? Dziewczyno to jest niebezpieczne. -mówił podenerwowany.
- Patrz na drogę, nie chce mieć wypadku, w dodatku z własnej winy.- odpowiedziałam. W lusterku zauważyłam cały czas jadące za nami czarne audi, jednak po tym pomyślałam że po prostu zmierza w tym samym kierunku.
- Jesteśmy na miejscu.- rzekł. Otworzyłam drzwi, przed sobą ujrzałam ogromny budynek. Nagle mój humor się polepszył. Z mamą uwielbiałyśmy chodzić po sklepach, to była jedyna rzecz która nas łączyła. Podbiegłam do Marcina i złapałam za rękę, nie wiem co we mnie wstąpiło. Chciałam jak najszybciej znaleźć się we wnętrz budynku. Kiedy byliśmy w pomieszczeniu pełnym sukienek podszedł do nas wysoki umięśniony mężczyzna.
- Koleś w co ty pogrywasz ? oddawaj dziewczynę -powiedział spokojnie duży, lecz Marcin przytrzymał mnie przy swoim ciele.
- Chyba śnisz.- Parsknął
Duży przechwycił mnie w swoje ręce. Zaraz po tym zjawiła się ochrona budynku.
- Co tu się dzieje panowie ? Wytłumaczy mi ktoś ?- Zapytał jeden z nich.
- Nic się nie dzieje, to znaczy ten koleś chce mi odebrać dziewczynę.- Powiedział duży. -Jak on śmiał kłamać!
- To nie prawda ! -powiedział donośnym głosem Marcin. Dwójka ochroniarzy chwyciła go za ręce, a ten idiota trzymający mnie śmiał się szyderczo.
CDN.
_________________________
dodaje, usuwam, dodaje i tak w kółko :| No ale macie kolejną część, nudziło mi się więc napisałam szybciej ! :D
http://www.photoblog.pl/nevercaredme Głosować na numerek 1 ! :D