ROZDZIAŁ ÓSMY
Zacisnęłam wargi zębami i popatrzyłam w okno. Ta sytuacja mnie speszyła. Stanęłam nieruchomo i zastanawiałam się nad tym co powiedzieć. Nie wiem czemu zmieniłam moje nastawienie do niego, przecież chciał mnie wykorzystać. Jednakże stwierdziłam, że muszę mu pomóc.
- Kto ci to zrobił ? - Zapytałam. Na jego czole pojawiły się zmarszczki. Intensywnie myślał co odpowiedzieć.
-To nic takiego - odparł. No cóż, nie ukrywam, że miałam zamiar usłyszeć coś innego. No ale w sumie czego ja mogę oczekiwać od niego ? I znowu taka sama sytuacja, jestem bezradna. Nie wiem co powiedzieć, bo przecież nie będę mu prawić kazań i mówić jak ma postępować. Nagle poczułam coś na mojej skórze. To były dłonie, jego dłonie. Odruchowo się od niego odsunęłam, skąd mogłam wiedzieć co tym razem przyszło mu do głowy ?
- Spokojnie, nic ci nie zrobię, chciałem tylko powiedzieć.. - w tym momencie spojrzał mi w oczy. Ta sytuacja zrobiła się niezręczna. Chłopak który mnie więzi we własnym mieszkaniu trzyma mnie za ręce i spogląda w moje tęczówki. Śmieszne, prawda ?
- Powiedzieć dziękuje - Te słowa przerwały moje rozmyślenia. Popatrzył na mnie jeszcze raz, zaraz po tym wchodził po schodach.
- Potrzebujesz czegoś, bo idę się kąpać ?
- Nie. - Odpowiedziałam, lecz po chwili przypomniało mi się po co zeszłam na dół. - Chociaż w sumie.. masz może jakąś ładowarkę do telefonu ?
- Coś się powinno znaleźć.- Podszedł do mnie i wziął za rękę. Już po chwili prowadził na górę w stronę drzwi do jego pokoju.
- Siadaj- Rzekł wskazując palcem na łóżko.
- To ja może pójdę po telefon, co ? - Zapytałam. W odpowiedzi pokiwał głową. Popatrzyłam na niego niepewnie, za raz po tym wstałam i ruszyłam w kierunku drzwi. Weszłam do mojej tymczasowej sypialni, jednym zwinnym ruchem chwyciłam komórkę w dłoń i wróciłam do mojego ''porywacza''. Popatrzył na mnie i podał kabel.
- Pasuje ? - zapytał. Przyłożyłam końcówkę.
- Jak ulał. - Odparłam z uśmiechem.
- Mogę ? - Prawdopodobnie chciał ładowarkę z powrotem. Dopiero co mi ją dał a mam ją już oddawać ? Wykonałam to co mi kazał.
- Dam Ci ją pod jednym warunkiem.- Powiedział przy czym zrobił się dużo poważniejszy. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Może chciał coś w zamian ? Może chciałby żebym się z nim przespała ? O to to nie, nigdy bym się na to nie zgodziła. Przełknęłam ślinę i w dalszym momencie oczekiwałam odpowiedzi.
- O co chodzi ?
- Nie możesz do nikogo dzwonić, a jeżeli już to wykonasz to nie mów gdzie się znajdujesz, dobrze ? zapytał oznajmująco.
- No dobrze, ale..
- Żadne ale, od tego zależy nasze życie, moje i twoje. -powiedział z podenerwowaniem.
- Nie rozumiem, wytłumacz mi o co tu biega.
- Nie mogę, nie wolno mi, ale proszę, nie rób tego. Liczę na ciebie, inaczej bym ci nie dawał tej ładowarki.
- Powiedz, przecież tu chodzi też o moje życie. Krzyknęłam. W oczach miałam łzy.
- No dobrze, jutro z samego rana cię gdzieś zabiorę i wszystko wytłumaczę, ale proszę daj mi już dzisiaj spokój, okej ? Zapytał.
___________________
Przepraszam za taki bezsensowny rozdział, ale już sama nie wiem o czym piszę.