ROZDZIAŁ DRUGI
Otworzyła drzwi od kabiny, nogą stanęła na podgrzewanych płytkach.Gdy je zamykała lekki powiew ''wiatru'' otulił jej mokre ciało, drgnęła. Chwyciła w dłonie ręcznik i zaczęła się wycierać a następnie założyła na siebie luźny t-shirt oraz niebieskie spodenki. Przywróciła się do ładu, zaraz po tym opuściła miejsce, w którym się znajdowała. Zerknęła na ekran telefonu. Zostało jej ponad dwie godziny. Usłyszała stukot szpilek które należały do jej rodzicielki, zawsze umiała rozpoznać ten dźwięk.
- Dominika wróciliśmy ! - Krzyknął tata
- Już schodzę - Powiedziałam
Założyłam na stopy czarne trampki, komórkę schowałam do kieszeni i zbiegłam ze schodów. Zauważyłam, że mama ma mi coś do powiedzenia.
- Coś się stało ? - Zapytałam od niechcenia
- Nie nic, tylko chciałam Ci powiedzieć, że jedziemy do ciotki w odwiedziny zbieraj się - odparła z uśmiechem.
- Właśnie miałam do was sprawę, a mianowicie chciałam się zapytać czy mogę iść z kolegami na ognisko.
- Nie ma mowy ! rodzina jest ważniejsza. Dziewczyno masz dopiero siedemnaście lat, na spotkania z rówieśnikami przyjdzie czas - powiedział ojciec, a mama mu przytaknęła.
- Zauważcie że nie jestem już dzieckiem ! nie mam sześciu lat ! a za rok będę już pełnoletnia, nie traktujcie mnie jak jakiegoś gówniarza. Postawcie się w mojej sytuacji, a nie, tylko wam zależy żebym miała dobre wyniki w nauce, bo tylko to was tak naprawdę interesuje ! nie zważacie na to jak się czuje, czy jestem szczęśliwa ! To jest moje życie i nikt jego za mnie nie przeżyje, zrozumcie to ! - wykrzyknęłam co mi leżało na sercu
- Posłuchaj, jesteśmy Twoimi rodzicami i my za ciebie odpowiadamy - oznajmiła matka
- No właśnie jesteście moimi rodzicami więc powinniście zrozumieć swoje własne dziecko - westchnęłam
- Mamy dość już twojego marudzenia idź do pokoju i poczytaj książkę, dobrze ci to zrobi- orzekł tata
- Też mam już dość waszych decyzji o moim losie. Wiecie co ? jak wam tak bardzo przeszkadzam to wychodzę ! Żegnam - Oznajmiłam
Wybiegłam z przedpokoju do drzwi wyjściowych. Po chwili już znalazłam się przy dróżce która prowadziła do lasu. Szłam przez alejki, było ich mnóstwo. Drzewa szumiały przez co zrobiło się chłodno. Usłyszałam jakby ułamanie się gałązki. Serce zaczęło podchodzić mi do gardła. Zaczęłam biec. Las był niezadbany w wyniku czego w każdym momencie mogłam się wywrócić. Zaczęła mnie łapać kolka i nie zważając na nic wokoło byłam zmuszona przystanąć. Znowu usłyszałam ten dźwięk. Chociaż byłam kompletnie zmęczona to nie poddawałam się. Obtarłam sobie ręce o gałęzie. Miejsca w których zaczęło widać krew pojawił się obrzęk. Sznorówki mi się rozwiązały, lecz biegłam dalej. Po chwili potknęłam się o gałąź. Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Czułam, że odlatuje, ujrzałam ciemność.
CDN