Pierwszy miesiąc studiów mam już za sobą.
Sporo osób zrezygnowało już po pierwszych zajęciach. Jedna z dziewczyn z którą się "zakumplowałam" też odeszła. Szkoda.
Mam już za sobą pierwsze kolokwium. Z Anatomii. I zdane! W pierwszym terminie :)
Ostatnio wracając z jednego z wykładów byłam światkiem drastycznego wypadku samochodowego. Nic przyjemnego do oglądania. Jak zwykle w takich sytuacjach cała ulica zostaje ogarnięta wielkim paraliżem, a w uszach, które przed sekundą były gwałcone piskiem opon i głuchym grzmotem, nic nie słychać. Ciesza. Ludzie się gapią, ale nic nie robią.
Gdy tylko minął mój szok, odrazu pobiegłam do samochodów. Za mną kilka innych osoób. Potem wszystko dzuało się tak szybko...... na szczęście nikt nie zginął, ale...ludziom jest spieszno na tamten świat. Bo zawsze jest coś ważniejszego. To był dla mnie ciężki dzień, gdy po 20 wróciłam do domu po wykładzie z anatomii jedyne co zrobiłam to poszłam pod prysznic a potem, tępo wpatrzona w tv, siedziałam do późna.
Oczywiście podzieliłam się tym przeżyciem z kilkoma bliskimi mi osobami. Musiałam. Po pierwsze, żeby z kimś podzielić się tym niefajnym przeżyciem, po drugie...jestem babą i nie raz muszę niestety pieprzyć. Czasem prawie bez końca.
Jedna z tych osób pogratulowała mi.
Zdziwona byłam...no bo czego tu gratulować? Widząc moją zdziwioną minę i niewypowiedziane "czego?" dostałam odpowiedź na swoje nieme pytanie.
"Bo ludzie zawsze się tylko gapią, a ty zerwałaś się do pomocy"
To chyba normalne. Zwykły, ludzki odruch. Fakt. Ludzie się gapią. Pieprzą bez sensu, zawsze usłyszy się "o mój boże, czy zyją" albo inne kretyńskie zdanie, które nikomu nic nie da, a wznieca tylko ciekawość, ale czy znowu tak mało jest tych którzy idą/biegną z pomocą?
Sama nie wiem.
Zaczyna się listopad. Cholerny listopad. I nielubiane przeze mnie święto. 1 listopada. Dzień drapania zabliźnionych ran. Dzień zadumy. Dzień smutku. Dzień wolny. Dzień w którym większość jest odrętwiała. Dzień cyrku. Cyrku z kiełbaskami, watą cukrową, balonami, obważankami. Tylko po to, by zarobić. By się dorobić na tym że na cmentzarz idą dzieci i chcą balona. chcą popcorn. chcą watę cukrową. I jeszcze te tłoki w drodze na cmentarz........FU!
Jedyne co lubię to spacer wieczorem przez ciemne uliczki, rozświetlone zniczami i świecami na grobach. Jedyna rzecz, która sprawia, ze nie nienawidzę tego dnia.
Czy chodzę na cmentarz? A gdziesz tam... Nie. Chyba ze mi sie zachce.
Nie rajcują mnie takie wycieczki. I nie czuje się winna że tam nie chodzę. Nie czuję takiej potrzeby. Oczywiście, iedy powiem o tym B. czy którejkolwiek, to wiadomo jak jestem oceniana.
"Zero pielęgnoania tradycji" -SRATYCJI!
Pamięć o tych osobach, które gniją w ziemi od kilku lat jest w mojej głowie. Nie mam potrzeby często do tych osób swoją pamięcią wracać. Bo po co? Było, minęło.
Mówią, ze inaczej do tego odejde jak bede starsza. W sensie dojrzałą. Myśle, że chcą mi między wierszami powiedzieć "inaczej będzie jak ci matka z ojcem umrą". No...i bedzie inaczej. Ale na cholere mi o tym mysleć.
Ludzie niepotrzebnie skupiają się na śmierci. Powinni mysleć o życiu.
Dość pierdzielenia...spadam spać.
Jutro...a właściwie dziś musze wkuwać embriologię. Ble.
https://www.youtube.com/watch?v=mK1ST0F0K1Y
Użytkownik grosikbedewinna
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.
Inni zdjęcia: ldz subiektywnierzeczbiorac:) dorcia2700Eleganckie kolczyki! otien;) pati991... maxima24Książka Dekret pati991... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24