photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 1 STYCZNIA 2017
1185
Dodano: 1 STYCZNIA 2017

 

 

Trochę mnie tu nie było i pewnie mało kto z Was w ogóle mnie kojarzy, ale nie o to chodzi. Nie chcę tu być, chciałabym po prostu zostawić tutaj ten tekst dla siebie, żebym mogła do niego wrócić. 

Jest dobrze. 2016 był dla mnie łaskawy, jak dotąd to mój najlepszy rok. Tyle się zmieniło, że nawet nie wiem, od czego zacząć. Nie wiem też, jak ubrać to w słowa, bo zmiany zaszły głównie we mnie. Przez cały rok chodziłam na siłownię, mniej lub bardziej regularnie, ale moja najdłuższa przerwa trwała dwa tygodnie, kiedy wyjechałam na wakacje. Kocham uczucie zmęczenia i kocham nawet zakwasy następnego dnia. Poznałam swoje ciało, a dzięki temu także je zaakceptowałam. Pewnie, wciąż jeszcze daleka droga przede mną, wciąż do zgubienia jakieś kilkanaście kilogramów, ale to już nie jest rzecz, która nie daje mi spać po nocach, czy towarzyszy zaraz po przebudzeniu. Jestem bardziej pewna siebie. Zawdzięczam to oczywiście treningom i sobie, bo zaczęłam słuchać swojego ciała, ale przede wszystkim to zasługa ludzi, którzy obecnie mnie otaczają. I niejednokrotnie doceniają nawet bardziej, niż ja sama siebie. Mam wspaniałych przyjaciół i jeszcze wspanialszą rodzinę. Całą miłość i wsparcie, jakie dostaję, próbuję oddać światu i tym, których spotykam na mojej drodze. Kiedyś przed snem w mojej głowie plątały się scenariusze pełne niepewności i lęków, teraz najczęściej, kiedy myślę o tym, co mnie spotyka, unoszę się nad ziemią. Jestem szczęściem i wdzięcznością. Kontakty, które mi szkodziły, umarły śmiercią naturalną. Nie musiałam nawet specjalnie się starać, żeby je zerwać. Widocznie tak miało być, szkoda tylko, że tak późno się to stało. Nie czuję już nic, kiedy pomyślę o dawnych "przyjaźniach". Nie czuję żalu ani smutku. Nie uśmiecham się nawet, czy nie krzywię, kiedy mówię im "cześć" na ulicy. Życzę im jak najlepiej. Nadal. Tylko już im o tym nie mówię. Jeszcze lepiej życzę tym, którzy dają mi siłę i inspirują. Mam odwagę sięgać po rzeczy, o których nawet mi się nie śniło. Wierzę nawet w to, że mi się należą. Jestem dobra w tym, co robię. Nie jestem pewna, czy to już pycha i przesada. To, czym się zajmuję sprawia mi autentyczną przyjeność, podczas gdy innym może wydawać się obowiązkiem. Wypełnia mnie pasja i chyba inni widzą to w moich oczach. Za nieco ponad miesiąc rozpocznie się przygoda mojego życia. Ludzie pytają, czy się nie boję. Nie mam nawet czasu o tym myśleć. Z drugiej strony, czego mam się bać? Kto ma dać radę, jeśli nie ja? Oczywiście nie wszystko jest takie kolorowe. Przede wszystkim, pomimo tego, że mam mnóstwo ludzi wokół, ciągle nie ma tej osoby, dla której byłabym najważniejsza. I nikt nie jest całym światem dla mnie. Można przywyknąć do tej pustki, ale wciąż mam nadzieję, że ktoś załata tę dziurę w moim sercu. Oprócz tego odpuściłam trochę na studiach i wiem, że nie powinnam tak robić. Najadłam się przez to stresu w tym semestrze. Ale najgorszym wspomnieniem tego roku jest zawód w oczach mojej mamy. Nigdy chyba nie czułam się tak źle, jak tej nocy i następnego ranka. Zachowałam się jak gówniara, która pierwszy raz widzi alkohol na oczy. Nie pierwszy to i zapewne (niestety) nie ostatni raz, najgorsze, że moi rodzice widzieli ten upadek. 

2016 jest póki co moim ulubionym rokiem. Czuję się trochę mniej zagubiona w życiu, słucham siebie i dostaję wsparcie od innych. Wszystko układa się tak, jak tego chcę. Wierzę, że będzie jeszcze lepiej. Przede mną rok pełen nowych wyzwań i przygód. Życzę sobie, ale także Wam siły. Żeby mierzyć się z tym, co przyniesie los i wychodzić z tego zwycięsko. Łapmy życie i korzystajmy z każdej okazji, a być może za rok będziemy w miejscu, o którym dzisiaj nawet boimy się marzyć!