Miesiąc minął w mgnieniu oka...
Pamiętam dokładnie ,jak byłam zachwycona wylotem na miesiąc do Irlandii, do mojego brata ,do Marty... planowałam wiele najwspanialszych rzeczy,miałam pracować,doszkolić język,odwiedzić wiele wspaniałych miejsc, obejrzeć prawdziwy,irlandzki taniec
Mimo tego,ze wiele z tych rzeczy nie udało mi się zrealizować,że większość czasu spędziłam przed telewizorem i komputerem,jedząc pyszne lody , w weekendy chodząc na imprezy, trzy razy będąc z Natalią na siłowni , na szybkiej wyprawie w górach ,a moje rozmowy z Bratem kończyły się zazwyczaj na pieniądzach, to i tak jestem okropnie zadowolona z tego wyjazdu.
I mimo tego,że jeszcze tydzień temu oddałabym wszystko,żeby tylko móc przebukować ilet i wrócić wcześniej do Polski, to teraz stwierdzam,że będzie mi brakowało tych wieczorów,nocy w towarzystwie przeróżnych filmów, szklanki wody i wychodzenia na balkon, palenia papierosa i wdychania irlandzkiego,krystalicznego powietrza...
Dużo czasu spędzałam sama,mogłam przemyśleć wiele istotnych spraw, docienić jeszcze bardziej swoją osobę , swoje miejsce w świecie i jeszcze raz przekonać się ,że niezmiernie kocham życie !
Choć kładząc się do łóżka każdej nocy, zastanawiam się ,co będzie, jak już będę w kraju, ile rzeczy zwali mi się na głowę i czy na pewno na wszystko starczy mi środków i siły... to w ostatnim stadium rozmyśleń stwierdzam,że przecież takie problemy to dla mnie pryszcz , a nawet pryszcz jest większym problemem.
Będzie mi tego cholernie brakowało...
Tyle było planów, ale przecież najważniejszym założeniem był odpoczynek.. odpoczynek od wszystkiego ,od rzeczywistości, od ludzi,od miejsc, po maturach i mówiąc z jak największą szczerością ,stwierdzam,że wrócę do Polski zrelaksowana ,bardzo zrelaksowana, z pełnią sił na nowe wyzwania , na nowych ludzi i miejsca oraz wyzwania ,których jestem głodna .
Nie było mnie tutaj kupę czasu, moje życie zmmieniło się o 180 stopni, lecz... nadal jestem szczęśliwa.
[ true colors ]