158cm 

no i cóż. znów kończe tu pisanie. nie mam siły do tych wszystkich pieprzonych anonimów, które szukają sensacji w mojej osobie i moich studiach. nie mam też siły słuchać po wstawieniu zdjęć ze swoim facetem, że jest on podobny do jakiegoś obleśnego celebryty, który nie bez przesady wywołuje we mnie odruch wymiotny. nie twierdze, że M jest najprzystojniejszym facetem na świecie, ale zestawianie go z kimś tak ohydnym, jest po prostu cholernie niemiłe.

tematyka bloga miała dotyczyć mojego odchudzania i dbania o sylwetkę i gdzies tam pobocznie siłą rzeczy pisałam o nauce i innych sprawach życiowych, jak każda odchudzająca sie tu dziewczyna. jakbym chciała prowadzić bloga o studiach, to bym, kurwa, prowadziła. macie tutaj jak chcecie sie podniecać --> http://medic.bloog.pl/?smoybbtticaid=6113f0 . ja miałam dość waszych pytań o mature, punkty, biol chem, nauke, ksiązki, zaliczenia, ja pierdole, waszym znajomym tam a tam to idzie tak, a mi tak,  a tam to się uczą z tego, a dlaczego my z tego. i to koniecznie z konta anonimowego! bo jasne, przeciez pełna kultura - mnie wypytywać o prywatne sprawy, ale samemu mieć worek na głowie. a żebyście się podusili w tych workach. więc się przeniosłam na inny blog. efekt - stadko napalonych szaleńców zaczęło przegrzebywać fotobloga i masz! napisałam cos o sesji i dorwali się! jest! znaleźli! to na pewno ona! hieny pierdolone. 

więc kolejny raz przenosić się NIE BĘDĘ. pieprze tym. jasne, tutaj mi było milej się odchudzać, bo wsparcie, bo razem, bo zrozumienie itd. zawsze to większa motywacja do większej ilości ćwiczeń, jeżeli się wie, że spisana lista aktywności jest czytana przez inne osoby odchudzające się i komentowana. jakieś nieco zdrowsze podejście do jedzenia, bo jak się napisze, że się pochłonęło fast food'a, to w większości w komenatzrach to zastanie zganione. a owoce i warzywa pochwalone. no trudno - osoby odwiedzające mnie, lubiące mnie czytać i piszące jak ludzie moga "podziękować" anonimowym pustakom. (wiem, że można wyłączyć anonimowe komenatrze, ale chodzi też o samopoczucie i dyskomfort, że te imbecyle to czytają - nawet bez komentowania)